czwartek, 26 czerwca 2014

I zawsze, przy mnie bądź, książko. Recenzja książki

Wymyszkowałam tę książkę w Internecie, uważając ją na początku za następną tandetę o dziewczynie zakochanej w aniele, chociaż piękna okładka, w niebieskich odcieniach, na to nie wskazywała. Jakoś nie miałam kiedy się za nią zabrać, bo miałam tyle innych książek, no i odpychało mnie coś od niej. Co? Nie wiem. Przeczytałam kiedyś krótką i negatywną recenzję, może to? W każdym razie, przygotowana na tandetę, zaczęłam czytać.

Margot umarła. Po śmierci zmienia się w anioła, w Ruth. Od tego dnia ma przeżyć swoje życie jeszcze raz – ma opiekować się sobą. Zobaczyć swoje nędzne życie od początku. I tak zaczyna się ta historia – od pierwszych kartek bolesna, raniąca i uderzająca w samo serce. Margot, dziewczyna z straszliwym dzieciństwem, przez całe życie będzie odczuwać psychologiczne skutki traumy. I tak zaczyna się ta piękna opowieść, bolesna i straszna. Narratorka, Ruth, patrzy na swoje życie w nowej perspektywie i opowiada nam o Sierocińcu Świętego Antoniego, śmierci kolejnych dwóch ukochanych opiekunek, krótkim pobyt u lekarza, który uratował jej życie i jego rodziny, wyjeździe do Ameryki, pierwszym chłopaku, znajomym, przyjaciółce, mężu, synu, kochanku. O tym, że syn zabił człowieka, który gwałcił dziewczynę, że był Theo był skazany na dożywocie, że w końcu się ożenił, że jej mąż był pisarzem, że kochanek w końcu rozczarowany odszedł, że nigdy nie podpisała papierów rozwodowych, że otworzyła agencję literacką, że przybrany ojciec zmarł na progu własnego domu z walizką w ręku, kiedy chciał pojechać do Nowego Jorku, chcąc zobaczyć dziecko Margot. I wreszcie o zabłąkanym pocisku, który zabił Margot.

W to został, oczywiście, wpleciony wątek Ruth: walka z demonami, przyjaźnie między aniołami i, najważniejsze, ryzyko poświęcenia nieba dla szczęścia podopiecznej. Cierpienie spowodowane patrzeniem na swoje życie i związana przemiana Ruth w serafina: miecz Boga. Odkupienie spowodowane patrzeniem na swoje błędy, straszliwą przeszłość, zrozumieniem, że niektórych spraw, wyborów nie da się już zmienić.

Książka przywraca wiarę w to, że kiedyś będzie lepiej. Bóg, jak mówi książka, jest sprawiedliwy i pełen miłości, nawet dla kogoś takiego jak Margot – osoby, która traumę zapijała alkoholem a odłamki swojego życia próbowała pozbierać za pomocą używek. To niezwykła obyczajówka. Książka zupełnie nie w stylu mdłych opowieści o dobrze postawionych osobistościach, których jedynym zajęciem i problemem są rozterki miłosne, ani cukierkowe opowiastki o blondynkowatej córce pomywaczki, która spotyka księcia jak Kopciuszek. Jest to brutalna opowieść, pełna straszliwej przeszłości, która potrafi popchnąć do straszliwych czynów, bólu, prób rozłożenia skrzydeł, emocjonalnych pułapek i ludzkiej tragedii. A także o miłości, która potrafi przetrwać wszystko. Miłości kruchej tylko na pozór.

Ale także niezwykłe fantasy, na które nie wpadł jeszcze nikt, mimo że o aniołach ludzie wypisali tysiące stron. Opowieść Ruth, to opowieść o poświęceniu, odkupieniu i prawdzie. I ten wątek, dopracowany w każdym szczególe, zasługuje na przyjrzenie się mu bliżej. Sposób widzenia świata, światopogląd i relacje Ruth, są jednocześnie takie niesamowite, a też takie.. prawdziwe, że jestem niemal pewna, że tak właśnie jest aniołami.

Warto także napisać nieco o psychologicznym wymiarze książki. Margot, główna bohaterka, to naznaczona piętnem własnej przeszłości osoba, która nie mając nikogo, kto może jej powiedzieć, jak coś należy robić, stacza się coraz bardziej w przepaść. Właściwie to jest tak: jeśli Ruth została aniołem, to Margot, osoba którą była wcześniej, stacza się w dół, pociągając za sobą syna i wszystkich wokół siebie raniąc. Pociąga to za sobą szereg katastrof, małych końców świata. Jest suma doświadczeń, losu, wyborów a także, a może przede wszystkim, demonom. Demonom, które jednak zawsze przegrywają w ostatecznej rozgrywce z aniołami.

Sposób opowiadania jest doskonały. Opowieść wciąga, intryguje, nie pozwala się oderwać od tekstu, Autorka płynnie przechodzi od rozdziału do rozdziału, od strony do strony, od wątku do wątku ukazując ciężką egzystencję Margot. Pisarka ma bogate słownictwo, świetnie operuje słowami, lekko, finezyjnie opowiada historię, nie pompując ją zbytnio, nie przeładowując słownictwem, nie wydłużając wszystkiego, co jest niepotrzebne (zrobiła mi przysługę, nie rozciągając fabuły na setki stron, tylko zamykając wszystko w 241 stronach). Jest to historia, mimo że opowiada o tragediach, liryczna i melancholijna. Delikatna.

Kierowanie się okładką, szczególnie tą dziewczynką w błękitach i myślenie, że jest to książka na fanek „Zmierzchu” i jedenastolatek jest mylne. Okładka oddaje tylko nastrój książki, ale nie to, co tam będzie się działo. A tak w ogóle, zastanawiam się, czy rzeczą właściwą byłoby polecanie jej dzieciom i młodszym nastolatkom zaczytujących się w „bestsellerach” jest właściwe. Raczej Autorka pisała to dla starszej młodzieży i tej świadomej Zła, a także dorosłym. W każdym razie, każdemu, kto czuje, że jest dojrzały.

Bo ta książka jest inna, dojrzała. Powiedziałabym: efemeryczna. Smutna, ale niesamowita. I nie całkiem o aniołach. No ale to jedna z tych, które dodają swoim, poniekąd, pozytywnym zakończeniem, sił na przetrwanie. To jedna z tych książek, które trzeba mieć przy sobie. Zawsze.

I z czystym sumieniem wystawiam poniższą ocenę.

Tytuł: „Zawsze przy mnie stój”
Autor: Carolyn Jess – Cooke
Moja ocena: 8,5/10


13 komentarzy :

  1. Zapowiada się naprawdę ciekawie i kiedy będę miała ochotę na coś refleksyjnego, bo taka mi się ona wydaje, to się nią dokładniej zainteresuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja właśnie się pokierowałam okładką i moje zaskoczenie było przemiłe. Też jakiś czas temu recenzowałam to u siebie i jak najbardziej polecam.
    miedzysklejonymikartkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też sądziłam, że będzie to raczej dość sztampowa fabuła. A tutaj taka niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka i tytuł faktycznie kojarzą się z niebem.
    Nie przepadam za fantastyką, ale ta książka by mnie chyba zainteresowała.
    Pomyszkuje za nią w bibliotece.

    Nie jestem u Ciebie pierwszy raz, ale tym razem muszę napisać, że podoba mi się szata graficzna Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie ta książka totalnie oczarowała i jak nie przepadam za historiami o aniołach, to uwielbiam do niej wracać. Niektóre momenty znam już nawet prawie na pamięć ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś wpadła mi w oczy okładka i zainteresowałam się tą książką. Bardzo chciałabym ją przeczytać.

    PS. Będę wpadać częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że jednak książka nie okazała się tandetną, jak myślałaś. Mam na nią ochotę, bo intryguje mnie jej tematyka. Widzę, że warto dać jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo chce poznać tę książkę, a po twojej recenzji to już w ogóle naprałam na nią mega ochoty, dlatego muszę koniecznie ją gdzieś nabyć i to szybko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zachęciłaś mnie, może jednak się skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Od dawna poszukuję tej książki i marzę , by ją w końcu dopaść . Zapowiada się ,że jest to inna książka o aniołach niż do tej pory .. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, bardzo dziękuję Ci za komentarz na blogu, od razu człowiek ma większą motywację do pisania, gdy przeczyta taką pozytywną, dodającą skrzydeł opinię ;)

    Nie słyszałam dotąd o tej książce, ale podoba mi się idea anioła stróża, który jest nami samymi. Zachęciłaś mnie do lektury, zwłaszcza że ta tematyka bardzo mnie interesuje. Masz rację, okładka przywodzi na myśl coś z półki "Zmierzchu", co nie zmienia faktu, że zaraz zabieram się za poszukiwania.
    I przy okazji, zgadzam się z wypowiedzią wyżej, naprawdę świetna szata graficzna ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. A powiem ci, że jak ja kiedyś widziałam po raz pierwszy gdzieś tą książkę to pomyślałam: "och, szykuje się coś interesującego", choć do innych pozycji i podobnej okładce i tytule byłabym nastawiona tak jak ty - sceptycznie ^^ Książkę chciałam przeczytać już wcześniej bo sporo dobrego się o niej nasłuchałam, ale dzięki tobie - myślę, że będę polować na nią w promocji (gdy już takową znajdę). Chyba to coś dla mnie :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

.... Pozostaw po sobie ślad na jednej z Zakurzonych Stronic.Każdy, nawet najmniejszy sprawi, że się uśmiechnę...

***

PS Komentowanie anonimowe jest możliwe tylko w weekendy. Spam, propozycje obserwacji, reklamowanie swojego bloga w inny sposób niż podanie odnośnika pod komentarzem ląduje w koszu. Do spamowania jest osobna zakładka, a ja spam czytam. Zachowujmy porządek na swoich blogach!