Ogłoszenie parafialne: recenzje oraz kolejne odcinki będą pojawiać się różnie - czasami codziennie, czasami nie. Powodem jest cuś, co piszę i co mnie wciąż rozprasza.
Wreszcie
jest. Po moich niezapowiedzianych wczasach, wszelkich słabościach i
tak dalej, w końcu jest. Zwiastun tego, co tutaj będzie się
działo. A będzie działo się dużo, to już mogę Wam obiecać.
Proszę
pisać w komentarzach pod tym i następnymi postami Wasze pytania,
wątpliwości. Jeśli będą one dotyczyły pisania, chętnie
odpowiem na nie w specjalnych postach.
Bardzo
proszę krytykować, tylko kulturalnie proszę, ten post i inne z
tego cyklu. Krytyka treści i formy, uwagi i inne są mile widziane,
na wszystko, w miarę możliwości, postaram się odpowiedzieć, a
także, jeśli uznam, że faktycznie są wartościowe, uwzględnić w
następnych częściach. Zależy mi naprawdę na tym, żeby to, co
piszę, było wartościowe.
Na
razie tylko garść rad, uwag i innych, przydatnych rzeczy dla ludzi,
którzy już piszą no i obalamy mity, żebyście się zorientowali,
że nie będzie tak milusio, jak myśleliście.
Możecie
do mnie śmiało podsyłać fragmenty swoich tekstów, jednak
zaznaczam, że nie zajmuję się oceną opowiadań i powieści.
Zapraszam,
jeśli chcenie, na Portal Pisarski, stronę, na której jest mnóstwo
ciekawych tekstów, a także miła załoga, która z chęcią pomoże
w zaczęciu pisarskiej drogi.
***
Dawno
już minęły czasy, kiedy pisarza otaczał niemal boski kult. Teraz
pisać może
każdy – pisarzów jest jak mrówków, a pisać może
każdy, bo wydawnictwa otwierają się na debiutantów. Piszą więc
wszyscy: psychologowie, sprzątaczki, informatycy, matematycy.
Jesteśmy
zalewani
tysiącami, milionami publikacji, reklam, kolejnych mód literackich,
gatunków.. Na blogach publikowane są tzw. fanfiction, powieści,
opowiadania, recenzje dzieł innych pisarzy, wiersze. Ciężko się w
tym wszystkim odnaleźć, a oczywiste jest, że wszystkiego i tak nie
przeczytamy. Odnalezienie pereł w literackim morzu jest coraz
bardziej skomplikowaną sprawą, bo większość rzeczy, to,
przepraszam za wyrażenie, shit
i tyle.
Otaczający
nas świat jest coraz bardziej różnorodny – widzimy to nawet w
literaturze: w fantastyce powróciła moda na classical
fanasy,
żeby wymienić tu słynną Pieśń
Lodu i Ognia Martina,
a w SF, szczególnie tym młodzieżowym, na dystopie (za przykład
może posłużyć trylogia Collins Igrzyska
Śmierci).
Jesteśmy zalewani morzem tematów, które są omawiane w mediach,
jak na przykład aborcja, gender, homoseksualizm i każdy chce się
na te tematy wypowiedzieć. Zresztą, co tu ukrywać, niektórym
pisarzom książki dają zysk porównywalny do dyrektorów wielkich
firm i popularność równą angielskiej rodzinie królewskiej.
Dlatego każdy chce teraz zostać pisarzem. Uważa bowiem, że
pisanie to bardzo prosty, przyjemny zawód. Ale tak nie jest. Chociaż
czasami książka jest słaba, każda zarobiona suma jest okupiona
wytężoną pracą, nie ważne, czy jesteś pisarzem czy sprzątasz
ulice.
Dlatego
– drodzy przyszli pisarze i inne zainteresowane ludziki –
pierwszy post z wyczekiwanego przez Was cyklu będzie tyczył się
tego, czym pisanie nie jest (a czym jest). Niektóre rzeczy znam z
autopsji, inne z tego, co wyczytałam, lub co powiedzieli mi inni
pisarze. Zapraszam, jeśli macie odwagę.
1.
PISANIE JEST BARDZO PRZYJEMNYM, ZDROWYM ZAWODEM.
Jeśli
sugerujesz się uśmiechniętymi zdjęciami pisarzy w Internecie,
jesteś w błędzie. Jeśli myślisz, że z pisaniem dłuższy czas
będziesz zdrowy, nie cierpiał na żadne choroby, jesteś w błędzie.
Każdy
pisarz wie, co to jest wypalenie mózgu. Książka dojrzewa, rośnie
w tobie, pomysły płyną niczym miód na szlacheckich stołach.
Kiedy to wszystko wyrzucisz na papier, w tobie nie pozostanie nic.
Nie tylko zero pomysłów, ale mózg będzie chciał odpocząć i
nawet nie spyta Cię o zdanie. Będziesz leżał przed telewizorem i
jadł albo pił w ogóle nie myśląc. Będzie się regenerować po
tym, jak go przeciążyłeś. Pisanie to trudny proces dla mózgu –
wymaga współpracy wielu półkul naraz, a nie tylko tej
odpowiedzialnej za wciskanie kolejnej litery na klawiaturze
komputera.
Ale
nie martw się. Po tygodniu taki stan mija, gdy naprawdę się
regenerujesz, czyli uprawiasz dużo sportu, jesz i nie wykonujesz
jakiś bardziej skomplikowanych czynności (jak nauka). Gdy jesteś
pewien, że wszystko robisz dobrze, a wciąż masz umysłową
zawieszkę
,
koniecznie zwróć się do lekarza.
Nerwica.
To tylko z pozoru choroba mniej groźna od depresji. Nerwica to
przyjaciółka mniej odpornych na stres pisarzy, którzy żyją z
książek, a może i każdego rzemieślnika pióra. Czy ktoś kupi tę
książkę? Jak oceni ją publiczność i krytycy? A może
wydawnictwo nie będzie chciało ją wydać? Jak poradzić sobie z
idiotycznymi komentarzami hejterów, o których wiesz, że są
idiotyczne, dopóki nie dosięgną ciebie? Może fandom będzie
rozczarowany? Może tej powieści nikt nie zauważy? Może będą ją
krytykować? Znaleźli moje błędy! Tam naprawdę były błędy,
wątek tej bohaterki był nielogiczny, a tamten bohater był pusty
jak talerz!
Lista
powodów do zadręczania jest ogromna. Pamiętaj, powtarzaj sobie, że
dałeś z siebie wszystko (i staraj się, by tak było) i myśl
optymistycznie. Jednak i tak będziesz musiał z tym walczyć. Nikt
cię od tego nie ochroni. Nikt. A ryzyko jest wielkie – Twoje
zdrowie.
W
walce z tym pomoże Ci na pewno Twoja rodzina i znajomi. Ważne, by
wierzyli w Ciebie i rozumieli, jak to jest być pisarzem. Jednak,
niestety, nie będę czarować, jak na tych wszystkich stronach o
chemioterapii. Stres jest wielki i tego nie unikniesz.
Wiesz,
jakie choroby są od siedzenia przed komputerem? Wiesz na pewno. Po
paru latach każdy informatyk nosi okulary. A od pracy siedzącej i
ciągłego pisania? Niewyleczalne obrzęki limfatyczne. Choroba
wieńcowa na starość. Miażdżyca. Cukrzyca. Zwiotczenie i zanik
mięśni. Anemia. Zwyrodnienia stawów. Skrzywienie kręgosłupa
(koniecznie zainwestuj w odpowiednie krzesło). Reumatyzm. Otyłość.
Przeciążenie serca. Niektóre formy raka również. Od stresu
możesz mieć choroby autoimmunologiczne, poważne schorzenia niemal
niewyleczalne, od których możesz dostać wszystkiego. Możesz mieć
brzydkie ciało, duży tyłek (to się szczególnie tyczy, niestety,
pań) ze strzykającymi przy każdym ruchu stawami.
Możesz
tego uniknąć. Po dniu pełnym pisania zrób coś innego, na
przykład idź na fitness albo siłownię. Wybierz się w wakacje w
góry albo nad morze (jeśli tam nie mieszkasz). Ćwicz. Rób coś
innego, na przykład idź wypiel chwasty w ogródku, albo idź na
spacer z psem. I koniecznie mniej na biurku coś zielonego, naukowcy
dowiedli, że zielony sprawia, że oczy odpoczywają.
Tak,
bycie pisarzem nie jest łatwe, przynajmniej nie takie, jak myślisz.
To jest, przecież, zawód jak każdy inny. A każde pieniądze i
sława oraz chwała muszą być okupione jakimś wysiłkiem, inaczej
nie mają sensu. Jak w każdym zawodzie.
2.
USIĄDĘ DO KOMUTERA I NAPISZĘ POWIEŚĆ, TERAZ WSZYSCY TAK ROBIĄ.
Każdy
przyzwoity pisarz, którego znam, napisał przedtem mnóstwo gniotów,
zanim napisał tę Jedyną – debiutancką powieść czy
opowiadanie. Opowiadania. Niedokończone powieści. Rzadko zdarza
się, żeby ktoś usiadł do laptopa i napisał książkę, chyba że
jest to opowiastka o miłości do wampira albo inny gniot.
Trzeba
ćwiczyć się. Samodoskonalić. Pisać, pisać, pisać. Czytać,
czytać, czytać. Podglądać znanych i lubianych pisarzy, których
uważamy za autorytety. Podsyłać swoje próbki do portali
literackich. Wtedy masz szansę zostać kimś więcej niż kolejnym
glonem w literackim morzu, ba, masz szansę być glonojadem.
Cierpliwość, jak widzisz, to sztuka, którą musi opanować każdy
dobry pisarz.
Jeśli chcesz, by za 20 lat
wciąż o Tobie pamiętano, musisz ćwiczyć. I nie martw się, że
nie kończysz niektórych rzeczy. Kiedyś nadejdzie taki Czas, kiedy
przyjdzie do Ciebie mail z wydawnictwa i chociaż później recenzje
nie będą najlepsze, będziesz miał czyste sumienie – ćwiczyłem.
3.
ŻEBY CIĘ UZNANO, TWÓJ DEBIUT MUSI BYĆ SŁAWNY
Posłużę
się tu paralelą z innej, bliskiej mi dziedziny – z muzyki. Lana
del Rey, Ed Sheeran, Nightwish. Za pierwszym razem nie wyszło, całej
trójki debiuty zostały zapomniane i zignorowane (u Eda były to
demówki, ale i tak się liczy), a teraz święcą tryumfy. Lana ma
tłumy psychofanek i fanek (do tych drugich należę ja), a jej
debitu pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem prawie nikt nie widział
na oczy; Ed Sheeran śpiewa do filmów takich jak Gwiazd
naszych wina czy
Hobbit:
Pustkowie Smauga (kto
nie zna cudownego I
See Fire?),
a fandom Nightwish gotowy jest zamordować członków zespołu za to,
że wyrzucili najpierw Tarję a później Anette (..i teraz mają
Floor Jansen, która nie ma sopranu Tarji i delikatności Anette,
tylko wyje jakby naprawdę chciała drzeć koty). Ale ja nie o tym.
Nie
musisz być drugą Stephenie Meyer, to naprawdę niezdrowo. Lepiej
budować swoją karierę powoli, spokojnie. To nawet lepiej, bo
debiut z reguły jest najsłabszy, więc niech zna go jak na mniej
osób. Pokażesz światu swoje najlepsze książki: czwartą, piątą,
drugą.. Wtedy będziesz już bardzo dojrzałym twórcą.
4.
ŻEBY PISANIE SIĘ OPŁACAŁO, MUSZĘ PISAĆ TO, CO CZYTELNICY ODE
MNIE CHCĄ, ALBO TO, CO JEST AKURAT POPULARNE
Nie.
Kolejna straszna bzdura.
Przeciętny
Kowalski, przeczytawszy 5 książek w swoim życiu, w 6 jest już w
stanie dojrzeć fałsz, choćby podświadomie. Fałsz jest wtedy,
kiedy piszesz „pod publiczkę”. Kochają anioły? No to walisz
kolejną opowieść o skrzydlatym kochanku jakiejś dziewczyny.
Wampiry? Coś bardzo zmierzchopodobne by się przydało. Gra
o Tron?
Rozrysowujesz mapkę, nazywasz tron, stwarzasz kilku bohaterów i
piszesz, chociaż sam nie trawisz ani anioła, wampira, czy lordów
walczących o władzę.
Pisz
to, co chciałbyś czytać. Pomyśl, jaka jest książka, którą sam
chciałbyś przeczytać (kiedyś nawet był taki cykl na różnych
blogach „Moje ulubione czytadełko”), i pisz, co Ci tylko do
głowy przyjdzie. Gdyby każdy tak pisał, świat byłby piękniejszy.
Tak powstawały bestsellery miary Władcy
Pierścieni.
No bo w końcu to Tolkien wymyślił fantasy, a nie kopiował kogoś
innego.
Dobry
pisarz to szczery pisarz. Nie pozwól, by Twoją wrażliwość
zniszczyły mody. Kiedy uznasz, że Twój autorski pomysł odniósł
sukces, możesz to kontynuować, a nawet, niestety musisz, gdy fani
będą tego wymagali. Wyjątek stanowi tylko przypadek, kiedy Twoje
pomysły się nie sprzedają (a jeśli chcesz żyć z pisania, muszą
się sprzedawać) wpisz je w jakiś schemat. Czytelnicy lubią
żonglerkę schematami.
5.
PRZERWIĘ W POŁOWIE SCENY, A JUTRO DO TEGO WRÓCĘ.
Schody
były bardzo strome, wiły się niczym wąż aż pod sufit. Angelika
wzdrygnęła się i szarpnęła Adama za rękaw jego pięknej,
skórzanej kurtki motocyklisty.
-
Jakie
…..
NIGDY
nie kończ w takim momencie. Wiem to z doświadczenia. NIGDY.
Następnego dnia lub kilka dni później nie będziesz wiedzieć, co
tam miałeś napisać. Jakie to straszne? Piękne? Ciekawe? A co
dalej? Pamiętasz? No właśnie. Nie można tak. Jeśli nie masz
czasu, zapisz sobie np. inną czcionką w kilku zdaniach, lub
słowach-kluczach. Albo dociągnij opowieść do tego momentu, w
którym możesz skończyć i nie będzie problemu z ciągnięciem
opowieści dalej. Na przykład, do końca rozdziału, jeśli wiesz,
że brakuje tylko kilku akapitów, albo do końca akapitu. Chociaż
napisz dialog, a jeśli się pali, to nawet bez myślników i tak
dalej. Bylebyś tego nie zapomniał. Później tylko się
denerwujesz, a już wiesz, że nerwy musisz oszczędzać na coś
innego.
6.
NIE MUSZĘ ZACHOWYWAĆ CIĄGŁOŚCI PISANIA. NAPISZĘ JAKIEŚ 4
STRONY I WRÓCĘ ZA TYDZIEŃ.
Powodzenia.
Między
innymi z powodów podanych wyżej. Istnieje ryzyko, że nie będziesz
pamiętać tego, co pisałeś, może nawet całej fabuły, już nie
mówiąc o szczegółach, pobocznych bohaterach i tym, co ma się
wydarzyć (a to jest ważne, szczególnie jeśli w Twojej książce
snuje się jakaś intryga). A później zresztą kombinujesz: ta
bohaterka nie powinna tam iść! Ona powinna zostać zawieziona
dorożką, bo jest królewną, a nie jakąś wieśniaczką. No to
poprawiasz, wszystko ładnie pięknie, za tydzień wracasz i znów
kręcisz nosem. Nie te słowa! Boże, co za infantylizm! I znów
poprawiasz ten fragment.
Uważaj.
To pułapka. Już przez dwa, trzy tygodnie masz taką samą objętość,
babrasz się w tym samym. Jeśli objętość wynosi od 3 do 10 stron,
można wytrzymać, ale jak masz od 20 w górę.. W sumie zawsze
będziesz miał tyle samo, wciąż zmieniając jeden fragment.
Jeszcze gorzej, gdy wracasz to tekstu o objętości 67 stron po iluś
tam dniach i okazuje się, wszystko jest źle, szczególnie nie masz
całego czasu na pisanie, tylko parę godzin dziennie.
Pewnie
mówicie, że przecież dobrze, że tekst jest wciąż poprawiany i
ja się z tym zgodzę, ale tutaj też są odpowiednie metody, a
jakie, to nie należą, niestety, do tego odcinka.
Kiedy
piszesz coś w odcinkach, na przykład w rozdziałach na blogu (a
wiele osób tak robi), najlepiej napisać na początku wszystko,
jeszcze przed założeniem bloga, tak jak zwykłą książkę.
Rozumiem, że bardzo palisz się do szablonu, grafik i komentatorów
(którzy sprawiają największą przyjemność), ale dzięki
ciągłości pisania będziesz mógł łatwiej edytować to, co
napisałeś wcześniej, cofać się i poprawiać bez szkody dla
czytelników, ale także, kiedy napiszesz wszystko, będziesz miał
możliwość dodawania rozdziałów np. co tydzień z uniknięciem
„pisania na gwałt” kilkakrotnego obiecywania czytelnikom, że
zaraz się weźmiesz za rozdział, czy, wreszcie, zawieszenia bloga z
powodu nie dodawania postów przez długi czas. A ja nie lubię
zawieszonych blogów.
7.
KIEDY USIĄDĘ DO PISANIA, ZAWSZE NAPISZĘ DUŻO, WIĘC NIE MUSZĘ
PISAĆ CODZIENNIE. PISANIE PRZECIEŻ NIE MOŻE OGRANICZAĆ MOICH
SPOTKAŃ ZE ZNAJOMYMI, WYPADÓW DO KINA I RANDEK!
Przykro
mi, ale musisz wybrać: wakacje z przyjaciółmi, czy czas podzielony
na przyjaciół i pisanie. Z powodów przedstawionych wyżej, nie
radzę pisać dużo, a później przez miesiąc nie zaglądać do
pisaniny. Pisarze czasami zarywają noce, jeżdżą jak wściekli, by
zebrać materiały, siedzą w bibliotekach, szukają w wujku Google,
uczą się nowych rzeczy. Oczywiście, nie znaczy to, że nie możesz
mieć czasu na znajomych lub sympatię, ale nie możesz z nimi
spędzać całego wolnego czasu, jeśli chcesz cokolwiek wydać.
Jeśli przyjaciele są naprawdę przyjaciółmi, a sympatia sympatią,
zrozumieją to. Nawet możecie spędzać czas na czytaniu im tego, co
napisałeś, a oni będą to oceniać. To może być bardziej
budujące i ciekawe, niż siedzenie na Facebooku czy McDonaldzie
(chociaż wiem, jakie to zajmujące), bo pisząc nie zauważysz nawet
największych i najdurniejszych błędów, takich jak zamienienie
„słoń” na „koń” lub odwrotnie. Zauważą także
nielogiczność w zachowaniach bohaterów, poproszą cię o szczegóły
jakiejś lokalizacji. Staraj się, by nie byli to krewni
i znajomi królika ,
bo, niestety, większość z rodziny nie może być obiektywna..
8.
PISANIE JEST ŁAWĄ, LEKKĄ I PRZYJEMNĄ PRACĄ. MOGĘ DOPISAĆ PARĘ
STRON MIĘDZY KOLACJĄ A WYJŚCIEM Z PSEM NA SPACER, NAWET JAK NIE
MAM JAKIEGOŚ PLANU.
Powieść,
opowiadanie, wymagają dużo planowania. Nawet ofiarowania nocy na
pisanie, planowanie, wymyślanie. Przecież żeby powieść była
dobra, wszystko musi do siebie pracować. W pierwszym rozdziale
piszesz, że głównemu bohaterowi zmarła ciocia, a w osiemnastym
owa ciocia przyjeżdża z Ameryki w najlepszym zdrowiu. Jeśli Twoja
opowieść jest kryminałem, albo czymś klasyczną SF, intryga musi
być dopracowana we wszystkich szczegółach. Im grubsza, tym gorzej.
Najlepiej wszystkie fakty wypisać sobie wszystkie rzeczy, by mieć
je pod nosem i na bieżąco aktualizować. Wymienić inne powody? Ha,
proszę. Czytelnicy od razu wyczują, że piszesz na siłę, a
właśnie tak to robisz, gdy nie masz żadnego pomysłu. Fabuła może
być nielogiczna, wojny mogą się kończyć i zaczynać bez powodu,
możesz pisać kompletne bzdury bez gruntowniejszego przemyślenia,
wszystko może być oderwane od wykreowanej przez Ciebie
rzeczywistości. Bohater może się zachowywać irracjonalnie, a to
już kompletna porażka. No i możesz nie myśleć, o tym co robisz,
na przykład rozważać kupno nowej smyczy dla psa. Pisanie, jak
gdzieś to powiedziałam wyżej, to czynność na której koncertuje
się niemal cały mózg.
9.
NIEKTÓRE GATUNKI JAK FANTASY CZY POWIEŚĆ OBYCZAJOWA NIE WYMAGAJĄ
DUŻEJ, SPECJALISTYCZNEJ WIEDZY.
Serio?
Twoja
bohaterka idzie do sądu rozwieść się z mężem. Nawet jeśli ktoś
z Was przeżył już coś takiego, nie ogarniesz takiej sceny. Jej
matka uprawia kwiaty – dobra, każdy z nas za róże, ale co dalej?
Nie samymi różami żyje człowiek, a i tych jest bardzo dużo
odmian. Nawet ja nie wiem ile. I tak dalej. Jeśli chcesz napisać
ciekawą, oryginalną książkę, musisz się na czymś znać
szczegółowo. Jeśli – na przykład – Twoją pasją są znaczki,
nie bój się o tym pisać!
Jeśli
poza pisaniem masz wiedzę ogólną, trochę o tym, trochę o tamtym,
Twoja powieść nie będzie się wyróżniać czymś ciekawym spośród
mnóstwa innych, takich samych, powieści. Nie wyróżnisz się, na
przykład, banalnym romansem, sekretarki i szefa, a jeśli w tle
dodasz zabójstwo i intrygi w korporacji, będzie już ciekawie, a po
Twoją książkę sięgną osoby, które nie przeczytałyby jej,
gdyby była tylko romansem. A do kryminału w korporacji trzeba mieć
jakąś wiedzę, prawda?
Być
może wiesz, że tacy polscy pisarze fantasy jak Andrzej Pilipiuk czy
Lidia Maja Kossakowska są z wykształcenia archeologami. Inna
pisarka, Autorka czytanego przeze mnie Zabójczego
Księżyca, również,
ponieważ jej świat, jak sama to podkreśla, jest oparty na
starożytnym Egipcie, a trzeba przyznać, że Autorka ma o opisywanej
rzeczywistości naprawdę duże pojęcie. Już nie mówiąc o gatunku
SF, dystoniach i space
opera, gdzie
przydatna jest wiedza z dziedzin fizyki, chemii i matematyki,
przynajmniej na poziomie liceum. Pogłębiaj więc swoje
zainteresowania, interesuj się nowymi rzeczami, bo wszechstronny
pisarz to najlepszy pisarz.
10.
TRZEBA MIEĆ TALENT, BY PISAĆ. TALENT DO CIEKAWYCH POSTACI,
CIEKAWEGO STYLU. TEN, KTO NIE MA TALENTU ZAWSZE BĘDZIE PISAŁ TYLKO
„DLA SIEBIE”.
Okazuje
się, że tylko niewielka część pisarzy ma talent, że od razu
piszą ciekawą, piękną powieść. Wielu z tych, których słowa
układają się dzisiaj w idealnym porządku jak melodia, kiedyś
bazgrało jak kura pazurem, albo jeszcze gorzej, popełniając przy
tym błąd na błędzie, a na tym błędzie jeszcze jeden błąd.
Po
prostu trzeba ćwiczyć. Czytać i pisać w nieskończoność. Być
cierpliwym. Kiedyś się na pewno uda.
Nie
wymagajcie ode mnie, że nauczę Was pisać, nauczę Was stylu i
składni. Mogę tylko Was nakierować, pokazać pewne drogi, ale całą
drogę musicie, jeśli chcecie zostać pisarzami, przebyć sami.
Wierzę, że każdemu z Was pewnego dnia uda się napisać książkę,
która zostanie, być może sławna.
Dobrze, że powstają takie teksty. Ludzie powinni wiedzieć, że pisanie to wcale nie taki lekki kawałek chleba, kilka fragmentów i mi się przydało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kilka razy zabierałem się za pisanie, jednak przerywałem, uważając, że to co napisałem jest bardzo przeciętne. Obecnie kiełkuje we mnie pewien pomysł, ale obecnie jestem na etapie zbierania materiałów. A co do warsztatów pisarskich - świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńWidzę, że jednak do napisania własnej książki przygotowałem się dobrze. Ciągle szperam coś po internecie, bo chcę wiedzieć to i tamto, a samo planowanie zajęło mi kilka miesięcy. Wszystko co napisałaś jest bardzo przydatne i każdy początkujący pisarz niech zapozna się z tekstem i postawi przed sobą pytanie : Dam radę, czy nie?
OdpowiedzUsuńBardzo obszerny tekst, włożyłaś w niego dużo pracy. Zgadzam się z przytoczonymi przez Ciebie tezami, dlatego książki nigdy nie napiszę. To nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCo raz częściej myślę nad napisaniem swojej książki, ostatnio szukam porad na ten temat, a Twój artykuł jest bardzo pomocny, zobaczymy może w końcu do niej usiądę :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całość - wielki plus. Fajnie to wszystko opisałaś. Zawsze, gdy zabierałam się do pisania ksiażki, najpierw były miesiące zbierania informacji. To czasochłonne, ale fajne, równie fajne jak pisanie. Niestety, od trzech lat nie piszę, wpadłam w spiralę poprawiania. Wszystko, co wyleję na papier, wydaje mi się przeciętne, nieoryginalne, bez sensu, bez wyższego celu. Męczące uczucie. I nie mam pojęcia, jak poradzić sobie z taką blokadą. mam nadzieję, że znajdę u Ciebie coś przydatnego :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i przydatny tekst :) Zgadzam się z tym co tu napisałaś. Co prawdą nie chce być pisarką (tylko archeologiem ;)), ani napisać książki, ale piszę, bo to lubię. Jak mam jakieś pomysły przelewam je na papier. Staram się pisać jak najwięcej. W każdym razie teraz też mi po głowie chodzi coś nowego, ale czy coś z tego wyjdzie to nie wiem. W każdym razie postaram się zapamiętać Twoje uwagi, te i następne :). Czekam na następną cześć tego cyklu :)
OdpowiedzUsuń