Po
trzecią, chyba najgrubszą powieść z cyklu o agentce specjalnej
Maggie O'Dell, sięgnęłam ze świadomością, że to będzie dobra,
wciągająca powieść, szczególnie, że opis na okładce wskazywał
na prawdziwą literacką przygodę. Kiedy słońce schowało się za
drzewami w naszym ogrodzie i kiedy wszystkie ptaki, które z mamą
hodujemy, wlazły do kurnika, wzięłam w rękę tę książkę i
otworzyłam na pierwszej stronie, nie mogąc się doczekać lektury.
Tak, tak. Te powieści mnie opętały, szczerze mówiąc i to tak, że
nie patrzę już na czas tykający w zegarze ani na plecak wypchany
książkami ze szkoły (niedługo wakacje!).
Członkowie
tajemniczej sekty bronią się w domku letniskowym wypchanym bronią,
a kiedy dowiadują się, że są otoczeni przez FBI, popełniają
samobójstwo połykając tabletki wypełnione cyjankiem, wraz z
agentem Deanleyem. Jeden z chłopaków jednak wypluł tabletkę i
dostał się do więzienia. Tymczasem podczas spotkania Kościoła
Duchowej Wolności ginie córka senatora USA, Virginia. FBI, razem z
agentką specjalną Maggie O'Dell, odkrywają jej ciało po
anonimowym telefonie w dość osobliwej pozie z prawem jazdy
wepchniętym głęboko do gardła i tabletką z cyjankiem. Tully,
Maggie i detektyw Julia Racine zostają wciągnięci w dziwne
osobliwe znikanie kobiet : nawet jakaś tam bezdomna, topielica,
później makrelka i kilka innych, a przy każdej z nich okrywane są
trójkątne ślady po statywie. Tak, po statywie do aparatu
fotograficznego. A w dodatku do Kościoła wielebnego Evetta (który,
mówiąc nawiasem, jest erotomanem jak ich mało) należy matka
O'Dell, Kathleen, alkoholiczka i maniakalna niedoszła samobójczyni.
Mordercą
jest chory psychicznie fotograf, łowca dusz. Człowiek, który chce
zobaczyć i sfotografować i zobaczyć uciekającą z ciała duszę.
W końcu ów człowiek, na oczach Maggie, popełnia samobójstwo,
wkładając sobie rewolwer do ust i w tym samym momencie robiąc
zdjęcie. Każe dać to na okładkę pamiętnika matki – dawnej
zgwałconej kochance wielebnego Ojca, założyciela sekty. Chęć
sławy i maniakalne pragnienie zobaczenia duszy musiał zapłacić
własnym, nędznym życiem.
Temat
był bardzo ciekawy, fakt. Sekta. Autorka pokazuje tam spustoszenia,
jakie dokonują manipulacje przywódców ( w tym przypadku przywódcy
sekty) sekt, które poprowadziły członków Kościoła Duchowej
Wolności do zbiorowego samobójstwa kapsułkami cyjanku. I do
szalonego rozumowania, że wszyscy są dziećmi Szatana, a może
Szatanami. Spustoszenia moralne u kobiet, które wykorzystuje
wielebny do zaspokojenia własnych żądz: tak naprawdę nie testuje
ani Alice ani Kathleen tylko zaspakaja swoje chore popędy. I to
jeszcze nic ze sceną straszliwego ojcobójstwa Aarona, który
położył węża boa na ramionach własnego ojca, kiedy Evett
stwierdza, że ten dopuścił się zdrady. To chyba jest najbardziej
jaskrawe tło dotychczasowych powieści Autorki, przy których krwawe
jatki Stucky'ego to konik na biegunach przy ogierze wojskowym,
przynajmniej do mnie przemawia bardziej. Ponieważ sekty są teraz
wszędzie, a wystarczy wejść na jakąkolwiek stronę internetową,
by przekonać się, że manipulacja ludźmi w różnych „nowych”
religiach jest bardzo powszechna. Żeby nie wspominać scjentologów..
I tak naprawdę nie wiadomo, kto był gorszym łowcą dusz –
ojciec czy synek. Synek tylko zabijał, by stworzyć zdjęcie
idealne, dotrzeć sprawiedliwe do sławy, popatrzeć na uciekającą
duszę. A ojciec kradł dusze nie zabijając i tworząc z żyjących
ludzi zastraszone, opętane paranoją roboty.
Język
pisarki jest już bardziej finezyjny, coraz lżejszy, zgrabniejszy i
delikatny. Słownictwo wciąż się rozszerza, opisów jest już
coraz więcej, są coraz bardziej plastyczne, już coraz lepiej można
wczuć się w klimat. Historie stają się coraz lepsze, bardziej
przemyślane i ciekawe, coraz bardziej splatają się w misterne
intrygi. Portrety psychologiczne coraz bardziej się pogłębiają,
odbywamy wycieczki do wnętrz coraz gorszych przestępców, coraz
bardziej dopingujemy Maggie w poszukiwaniach zbrodniarza, wkręcamy
się, nie możemy się oderwać. Przynajmniej tak było ze mną. W
końcu już nie wiedziałam, czy łowca łowi tylko dusze, czy tylko
czas. Bo czasu dużo mi złowił, oj dużo. No i, to też trzeba
przyznać, dałam się wprowadzić w pułapkę. Podejrzewałam
wszystkich, ale Bena, mordercę, na końcu. Ah i dość śmieszne
słownictwo Justina, który przed większością rzeczy dodawał
„popieprzone”. Wyobrażałam sobie, że tam jest napisane 'fuck'
i śmiałam się jak głupia do sera.
Minusami
są przede wszystkim niektóre rzeczy, których pisarka nie napisała,
nie wyjaśniła. Owe niedomówienia, jak na przykład, brak
wytłumaczenia manii Bena. No bo chyba nie tylko mania sławy? Bo
jeśli tak, to dlaczego zabił się? Szkoda, że się nie
dowiedziałam.. Brakowało także zbliżenia psychologii wielebnego
Ojca z sekty, nawet jednego rozdzialiku z jego perspektywy. To też
wielki żal, bo każda nowa wyprawa w psychikę kogoś... hm..
specyficznego jak twórca sekty to dla mnie nie lada przygoda.
Te
thrillery stają się z każdym następnym tomem coraz lepsze. Każda
następny morderca, z jakim spotyka się Maggie jest gorszy,
straszniejszy a ona sama coraz lepiej ukazana. Z każdym następnym
tomem akcja jest coraz bardziej logiczna i frapująca, z każdym
następnym tomem przekonuję się do amerykańskich thrillerów i w
ogóle do tej części literatury. Ten tom bardziej wciągnął niż
dwa poprzednie, zajął moje myśli, zafascynował i omamił. Pisarka
naprawdę ma dość nieprzeciętny talent do akurat do tego rodzaju
książek. Boję się, że następna powieść będzie jeszcze
bardziej fascynująca, o rajuśku.
Jak
już wcześniej napisałam, książka ta kradnie czas. Co prawda,
przeczytałam ją w jeden dzień, nie słuchając ludzi, którzy
próbowali mnie nakłonić na wizytę u kuzynki, czym naraziłam się
mamie. No ale uznałam, że tym razem pozwolę jakiemuś łowcy,
ukrytemu w kartkach powieści, wyrwać ze mnie nieco mojego
bezcennego czasu i przenieść się do rzeczywistości wykreowanej
przez pisarkę. Ale nikt nie mógł mnie związać, udusić, nic z
tych rzeczy. Sama, dobrowolnie, oddałam minuty, sekundy i godziny.
Żeby usiąść i przeczytać.
Tytuł:
„Łowca dusz”
Autor:
Alex Kava
Moja
ocena: 6,5/10
(recenzja
archiwalna)
Chciałabym ;) jak dla mnie dobra, choć nie najlepsza
OdpowiedzUsuńTytuł i opis zachęcają, jednak ostatnio jestem coraz bardziej wybredna co do książek (zaczyna mnie to przerażać) i raczej się nie skuszę :c
OdpowiedzUsuńJa też jestem bardzo krytyczna i wybredna. Czasami jednak, gdy nie ma już nic ciekawego, biorę się za byle co, a czasami chcę po prostu "pooburzać błotem" :)
UsuńDziękuję za komentarz.
Nie czytałam jeszcze nic od Alex Kavy, lecz już grzeje się w moim ebooku "Dotyk zła", czyli pierwsza część tej serii. Jestem ciekawa tej autorki. :) Zobaczymy co z tego wyniknie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś już jedną książkę Alex Kavy, ale niestety nie pamiętam tytułu. Jak się zdecyduję na tą serię to rozpocznę swą przygodę od pierwszego tomu ;)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, ze się zastanowię :-)
OdpowiedzUsuńZ chęcią więc przeczytam. Takich złodziei czasu kocham!
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo klimatycznie, chociaż nie do końca moje nastroje.
OdpowiedzUsuń