środa, 13 sierpnia 2014

Łowca ludzkiego czasu. Recenzja książki

Po trzecią, chyba najgrubszą powieść z cyklu o agentce specjalnej Maggie O'Dell, sięgnęłam ze świadomością, że to będzie dobra, wciągająca powieść, szczególnie, że opis na okładce wskazywał na prawdziwą literacką przygodę. Kiedy słońce schowało się za drzewami w naszym ogrodzie i kiedy wszystkie ptaki, które z mamą hodujemy, wlazły do kurnika, wzięłam w rękę tę książkę i otworzyłam na pierwszej stronie, nie mogąc się doczekać lektury. Tak, tak. Te powieści mnie opętały, szczerze mówiąc i to tak, że nie patrzę już na czas tykający w zegarze ani na plecak wypchany książkami ze szkoły (niedługo wakacje!).

Członkowie tajemniczej sekty bronią się w domku letniskowym wypchanym bronią, a kiedy dowiadują się, że są otoczeni przez FBI, popełniają samobójstwo połykając tabletki wypełnione cyjankiem, wraz z agentem Deanleyem. Jeden z chłopaków jednak wypluł tabletkę i dostał się do więzienia. Tymczasem podczas spotkania Kościoła Duchowej Wolności ginie córka senatora USA, Virginia. FBI, razem z agentką specjalną Maggie O'Dell, odkrywają jej ciało po anonimowym telefonie w dość osobliwej pozie z prawem jazdy wepchniętym głęboko do gardła i tabletką z cyjankiem. Tully, Maggie i detektyw Julia Racine zostają wciągnięci w dziwne osobliwe znikanie kobiet : nawet jakaś tam bezdomna, topielica, później makrelka i kilka innych, a przy każdej z nich okrywane są trójkątne ślady po statywie. Tak, po statywie do aparatu fotograficznego. A w dodatku do Kościoła wielebnego Evetta (który, mówiąc nawiasem, jest erotomanem jak ich mało) należy matka O'Dell, Kathleen, alkoholiczka i maniakalna niedoszła samobójczyni.
Mordercą jest chory psychicznie fotograf, łowca dusz. Człowiek, który chce zobaczyć i sfotografować i zobaczyć uciekającą z ciała duszę. W końcu ów człowiek, na oczach Maggie, popełnia samobójstwo, wkładając sobie rewolwer do ust i w tym samym momencie robiąc zdjęcie. Każe dać to na okładkę pamiętnika matki – dawnej zgwałconej kochance wielebnego Ojca, założyciela sekty. Chęć sławy i maniakalne pragnienie zobaczenia duszy musiał zapłacić własnym, nędznym życiem.

Temat był bardzo ciekawy, fakt. Sekta. Autorka pokazuje tam spustoszenia, jakie dokonują manipulacje przywódców ( w tym przypadku przywódcy sekty) sekt, które poprowadziły członków Kościoła Duchowej Wolności do zbiorowego samobójstwa kapsułkami cyjanku. I do szalonego rozumowania, że wszyscy są dziećmi Szatana, a może Szatanami. Spustoszenia moralne u kobiet, które wykorzystuje wielebny do zaspokojenia własnych żądz: tak naprawdę nie testuje ani Alice ani Kathleen tylko zaspakaja swoje chore popędy. I to jeszcze nic ze sceną straszliwego ojcobójstwa Aarona, który położył węża boa na ramionach własnego ojca, kiedy Evett stwierdza, że ten dopuścił się zdrady. To chyba jest najbardziej jaskrawe tło dotychczasowych powieści Autorki, przy których krwawe jatki Stucky'ego to konik na biegunach przy ogierze wojskowym, przynajmniej do mnie przemawia bardziej. Ponieważ sekty są teraz wszędzie, a wystarczy wejść na jakąkolwiek stronę internetową, by przekonać się, że manipulacja ludźmi w różnych „nowych” religiach jest bardzo powszechna. Żeby nie wspominać scjentologów.. I tak naprawdę nie wiadomo, kto był gorszym łowcą dusz – ojciec czy synek. Synek tylko zabijał, by stworzyć zdjęcie idealne, dotrzeć sprawiedliwe do sławy, popatrzeć na uciekającą duszę. A ojciec kradł dusze nie zabijając i tworząc z żyjących ludzi zastraszone, opętane paranoją roboty.

Język pisarki jest już bardziej finezyjny, coraz lżejszy, zgrabniejszy i delikatny. Słownictwo wciąż się rozszerza, opisów jest już coraz więcej, są coraz bardziej plastyczne, już coraz lepiej można wczuć się w klimat. Historie stają się coraz lepsze, bardziej przemyślane i ciekawe, coraz bardziej splatają się w misterne intrygi. Portrety psychologiczne coraz bardziej się pogłębiają, odbywamy wycieczki do wnętrz coraz gorszych przestępców, coraz bardziej dopingujemy Maggie w poszukiwaniach zbrodniarza, wkręcamy się, nie możemy się oderwać. Przynajmniej tak było ze mną. W końcu już nie wiedziałam, czy łowca łowi tylko dusze, czy tylko czas. Bo czasu dużo mi złowił, oj dużo. No i, to też trzeba przyznać, dałam się wprowadzić w pułapkę. Podejrzewałam wszystkich, ale Bena, mordercę, na końcu. Ah i dość śmieszne słownictwo Justina, który przed większością rzeczy dodawał „popieprzone”. Wyobrażałam sobie, że tam jest napisane 'fuck' i śmiałam się jak głupia do sera.

Minusami są przede wszystkim niektóre rzeczy, których pisarka nie napisała, nie wyjaśniła. Owe niedomówienia, jak na przykład, brak wytłumaczenia manii Bena. No bo chyba nie tylko mania sławy? Bo jeśli tak, to dlaczego zabił się? Szkoda, że się nie dowiedziałam.. Brakowało także zbliżenia psychologii wielebnego Ojca z sekty, nawet jednego rozdzialiku z jego perspektywy. To też wielki żal, bo każda nowa wyprawa w psychikę kogoś... hm.. specyficznego jak twórca sekty to dla mnie nie lada przygoda.

Te thrillery stają się z każdym następnym tomem coraz lepsze. Każda następny morderca, z jakim spotyka się Maggie jest gorszy, straszniejszy a ona sama coraz lepiej ukazana. Z każdym następnym tomem akcja jest coraz bardziej logiczna i frapująca, z każdym następnym tomem przekonuję się do amerykańskich thrillerów i w ogóle do tej części literatury. Ten tom bardziej wciągnął niż dwa poprzednie, zajął moje myśli, zafascynował i omamił. Pisarka naprawdę ma dość nieprzeciętny talent do akurat do tego rodzaju książek. Boję się, że następna powieść będzie jeszcze bardziej fascynująca, o rajuśku.

Jak już wcześniej napisałam, książka ta kradnie czas. Co prawda, przeczytałam ją w jeden dzień, nie słuchając ludzi, którzy próbowali mnie nakłonić na wizytę u kuzynki, czym naraziłam się mamie. No ale uznałam, że tym razem pozwolę jakiemuś łowcy, ukrytemu w kartkach powieści, wyrwać ze mnie nieco mojego bezcennego czasu i przenieść się do rzeczywistości wykreowanej przez pisarkę. Ale nikt nie mógł mnie związać, udusić, nic z tych rzeczy. Sama, dobrowolnie, oddałam minuty, sekundy i godziny. Żeby usiąść i przeczytać.

Tytuł: „Łowca dusz”
Autor: Alex Kava
Moja ocena: 6,5/10


(recenzja archiwalna) 

8 komentarzy :

  1. Chciałabym ;) jak dla mnie dobra, choć nie najlepsza

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł i opis zachęcają, jednak ostatnio jestem coraz bardziej wybredna co do książek (zaczyna mnie to przerażać) i raczej się nie skuszę :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem bardzo krytyczna i wybredna. Czasami jednak, gdy nie ma już nic ciekawego, biorę się za byle co, a czasami chcę po prostu "pooburzać błotem" :)
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. Nie czytałam jeszcze nic od Alex Kavy, lecz już grzeje się w moim ebooku "Dotyk zła", czyli pierwsza część tej serii. Jestem ciekawa tej autorki. :) Zobaczymy co z tego wyniknie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam kiedyś już jedną książkę Alex Kavy, ale niestety nie pamiętam tytułu. Jak się zdecyduję na tą serię to rozpocznę swą przygodę od pierwszego tomu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem szczerze, ze się zastanowię :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z chęcią więc przeczytam. Takich złodziei czasu kocham!

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi bardzo klimatycznie, chociaż nie do końca moje nastroje.

    OdpowiedzUsuń

.... Pozostaw po sobie ślad na jednej z Zakurzonych Stronic.Każdy, nawet najmniejszy sprawi, że się uśmiechnę...

***

PS Komentowanie anonimowe jest możliwe tylko w weekendy. Spam, propozycje obserwacji, reklamowanie swojego bloga w inny sposób niż podanie odnośnika pod komentarzem ląduje w koszu. Do spamowania jest osobna zakładka, a ja spam czytam. Zachowujmy porządek na swoich blogach!