poniedziałek, 8 września 2014

Gdzie trafiamy, kiedy śpimy? Recenzja książki

Zasadniczo lubię SF ani fantasy, szczególnie w polskim, mniej komercyjnym niż angielskim, wydaniu. Dlatego ta powieść, napisana przez Polaka, i w ogóle cała seria, należy do moich ulubionych powieści nie tylko w tym gatunku, ale ogólnie, które czytam i lubię.

O ile poprzednie części działy się na stuprocentowej jawie (acz czasami jawę to nie przypominało) w tej części akcja dzieje się w gimnazjum i w śnie, w którym bohaterowie trafiają do Pałacu Snów. Zmusza to Autora dwuwarstwowości narracji – rozdziały, w których mamy przedstawione (nie)zwykłe dni w gimnazjum są przeplatane tymi, w których przyjaciele wędrują po sennej, dziwnej rzeczywistości. Jest to ciekawe i zaskakujące połączenie, ponieważ w jawie Felix, Net i Nika nie pamiętają wydarzeń z "tamtej strony", a w Pałacu prawie zapominają o wydarzeniach z jawy, co tworzy niekiedy komiczne czy nieprawdopodobne sytuacje.

Wyobraźcie sobie, że co nocy nawiedzają was koszmary, ale takie naprawdę straszne. Jedziesz czarną karocą, na czarnym koniu, w czarnym samolocie bądź też na statku z czarnym żaglem a cel zawsze jest taki sam – kamienne coś nad miastem. W dodatku nie tylko jedenastoletnia blogerka o nicku Clevleen i Nika mają problemy z niezwykłą sennością, bo po jakimś czasie większa część Warszawy zapada w sen, niektórzy w dziwną śpiączkę. W dodatku ktoś wkręca Felixa w wybory do samorządu szkolnego, przyjaciół śledzi tajemniczy Zegarmistrz a ulicami jeździ czarna karoca. W szkole, kiedy nauczyciele zasypiają, uczniowie, którzy spać nie mogą, snują intrygi, by dostać się na szczyt władzy, jedzą Grubatony i piją Orenżenadę. Mimo że Felix Net i Nika również przysypiają, próbują rozwiązać tę zagadkę, która prowadzi ich najpierw do Domu Snerów, a później do wymykającej się z logicznych ram rzeczywistości Pałacu Snów, na jawie borykając się ze szkolnymi problemami. Najzabawniejsze jest zakończenie, w którym bohaterowie nie wierzą, że przywrócili ład w Warszawie.

Powieść napisana jest ciekawym, barwnym i plastycznym językiem. Widać, że Autor ma wielki zasób słownictwa i niesamowite poczucie humoru, a także zdolność do przestrzennych opisów z zachowaniem ponurego klimatu. Został zastosowany tam szczególny zabieg literacki, który nie wszystkim pisarzom się udaje : mamy tu żywą, tradycyjną polszczyznę, kalki językowe i inne zapożyczenia z języka angielskiego, neologizmy, próby nazwania „po polsku” komputera i innych urządzeń, humor wynikający z innego nazwania wielu przedmiotów (patrz: sytuacja z hamburgerem) oraz ciekawe indywidualizacje języka poszczególnych postaci. Gdy połączy się to z ciekawą, przemyślaną fabułą, oryginalnymi pomysłami i odpowiednim klimatem, ocena wypada bardzo, ale to bardzo pomyślnie.

O ile w poprzednich tomach Autor skupia się na pojęciach z fizyki, techniki i robotyki, tym razem w bezbolesny sposób wstrzykuje nam porządną dawkę psychologii i parapsychologii. Co więcej, nie jest to naukowy (lub pseudonaukowy) bełkot, tylko rzetelna wiedza, podana w przystępnej formie. No i oczywiście wyobraźnia Autora, przed czym pochylam moją głowę. W Domu Snerów, tym bardziej w Pałacu Snów może zdarzyć się wszystko, a że wyobraźnia pisarza nie ma granic, dzieją się rzeczy jak najmniej prawdopodobne, często pozornie nielogiczne, jednak to wszystko ma jakiś sens i da się w pewnym sensie wytłumaczyć, co Autorowi świetne wyszło.

Nie tylko zachwyciły mnie wspaniałe opisy działania hydraulicznego komputera albo te fragmenty o pozornie bezsensownej pracy lub też antyutopijna wizja samorządu uczniowskiego, ale także ciekawa psychologia różnych postaci – od trójki przyjaciół po ludzi, którzy w banalny sposób zostali wciągnięci do raczej sennego świata. Ciekawa jest też historia „kanapowego ruchu oporu”, którego Morten (tak, to ten straszliwy program AI zawładnął Pałacem Snów, by zdobyć władzę!) się nie obawiał, ponieważ oni tylko siedzieli i wykonywali nieskończone ilości dokumentów, zamiast naprawdę walczyć oraz Clevleen, właściwie Agnieszka, dziewczynka z bogatego domu, która przeszła ważną lekcję – „jeśli spełniają się wszystkie nasze marzenia, kolejne będą tylko już kaprysami”. Zaskoczeniem dla czytelnika jest też zachowanie pewnego robota, który nie potrafił kłamać i rzucał tekstami typu „mam nieprzyjemność oprowadzać państwa...”.

Powieść ta jest oryginalna. Na półkach i w nowościach nie spotykamy się już z takimi pomysłami, bo lepiej napisać już o wampirach w USA, niż zdobyć rzetelną wiedzę na temat ludzkiego mózgu i snów, wymyślić wynalazki w Instytucie Badań Nadzwyczajnych i opisać alternatywne, doskonale zbudowane na zasadzie snów, rzeczywistości. Mało kto już teraz potrafi pisać w ten sposób, z takim humorem i werwą. Książki przerażają (widzisz w czarnym samochodzie twarz kolegi,który śpi obok), jednak bohaterowie boją się z nami, powieści zachwycają, pochłaniają czytelnika bez reszty. W dodatku można nauczyć się wielu nowych rzeczy, jak już wyżej pisałam. Jednak większość młodzieży w wieku gimnazjalnym, do których adresowana jest cała seria, nie lubi tych książek. Dlaczego? Oryginalne książki są zwykle trudne i większość ludzi nie jest tak inteligentnych, by zrozumieć sens tego wszystkiego. Dla mnie ta książka jest jednak przygodą. Barwną, ciekawą, zaskakującą, inteligentną i ciekawie napisaną przygodą, którą mam ochotę przeżyć jeszcze raz. Oczywiście, jest to literatura współczesna i Autorowi daleko do mistrzów prozy polskiej (na początku denerwowały mnie krótkie, nie metaforyczne zdania), jednak ta wcale nie lekka lektura wymaga bardzo pozytywnej oceny, na jaką niewątpliwie zasługuje.

Tytuł: „Felix, Net i Nika oraz Pałac Snów”
Autor: Rafał Kosik
Moja ocena: 7/10


7 komentarzy :

  1. Uwielbiam pana Kosika i tę serię!! Niestety tejczesci jeszcze nie czytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda na to, że "Pałac Snów" jest jedną z najlepszych części FNiN. ;)
    Muszę sięgnąć po tę część.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie miałam okazji spotkać się z ta serią, co z wielką ochotą zmienię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. tyle razy mam zamiar wziąć się za tę serię i jakoś zawsze jest coś innego do czytania... wstyd przyznać, ale nie czytałam jeszcze żadnej części... muszę w końcu się zmobilizować :) świetna recenzja

    http://kot-w-bibliotece.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Pobijesz mnie, za komentowanie archiwalnych recenzji, ale nie mogę się powstrzymać... Ta seria to najlepsza seria dla młodzieży, jaką czytałam, a to jest jeden z najlepszych tomów. Własnie, autor ma tutaj autentyczną wiedzę, a nie coś tam mu się mgliście wydaje, a w ogóle, co to za idiota wymyślił risercz.

    OdpowiedzUsuń

.... Pozostaw po sobie ślad na jednej z Zakurzonych Stronic.Każdy, nawet najmniejszy sprawi, że się uśmiechnę...

***

PS Komentowanie anonimowe jest możliwe tylko w weekendy. Spam, propozycje obserwacji, reklamowanie swojego bloga w inny sposób niż podanie odnośnika pod komentarzem ląduje w koszu. Do spamowania jest osobna zakładka, a ja spam czytam. Zachowujmy porządek na swoich blogach!