Historia jest w pewnym sensie rzeczą piękną, swoim pięknem
przerastającą powieści fantasy i to, jak dane epoki opisują po latach
historycy, próbując skomplikowanym ludzkim losom – a co za tym idzie, także
losom narodów – nadać zwartą, naukową formę. Historia jest wielką opowieścią,
czasami straszną, czasami zapierającą dech w piersiach. Historia to nasz świat,
chociaż inny to tak naprawdę taki sam; zwykle ze zmienionymi rekwizytami i
tłem. Historia to prawdziwa niekończąca się opowieść: można znać tylko
biografie wielkich królów, dowódców wojskowych czy prezydentów, ale nie
wiedzieć o tysiącach bohaterów lokalnych, bohaterów, których pamięć przechowuje
tylko rodzina. Tak naprawdę nigdy nie będziemy znali też wszystkich bitew,
które zostały rozegrane, nie opiszemy wszystkich kampanii, które zostały
stoczone, nie poznamy wielu nazwisk i dat, ale nie tylko dlatego, że zaginęły w
morkach niepamięci – ludzki mózg nie zapamięta wszystkich tych informacji, a
powierzchnia na książki teoretycznie zawsze jest skończona. Brutalną prawdą
jest też to, że wgłębiając się w dane zagadnienia, pewne fakty, które
uważaliśmy wcześniej za pewnik, okazują się uogólnieniami czy tezami, które nie
mają żadnego związku z rzeczywistością; dla rasowego historyka każde poznane
wydarzenie i szczegół, mający tylko dla niego jakieś znaczenie, zapoczątkowuje
kilkanaście innych pytań i problemów, sprawiając, że wszystko staje się jeszcze
bardziej nietrwałe i względne. Ale historia ma za to wiele plusów – rozszerza
horyzonty, pogłębia wiedzę o świecie i panującym w nich zasadach, zmusza do
namysłu czysto filozoficznego, pozwala się czuć kimś ważnym, panujących nad
tysiącami lat dziejów, a przede wszystkim dzięki niej możemy poznać wiele
pięknych opowieści. Opowieści lepszych od wszelkiego fantasy, bo życie czasami
stwarza to, czego umysł nawet wybitnego twórcy nie potrafi, a koleje losów
tworzą wielkich bohaterów i zdrajców, jakich niczyja wyobraźnia nie umie
przywołać do życia. Jedną z takich historii są krucjaty.
Ostatni romantyczny podbój dokonany przez średniowieczną
Europę. Wojna dwóch Bogów – Jezusa i Allaha. Konflikt trwający dwieście lat,
pełen heroicznych czynów jak i tych haniebnych. Barwny świat, który wytworzył
się na styku dwóch tak odmiennych kultur i cywilizacji, czas, który
zrewolucjonizował Stary Kontynent. Za jedwabiami, kamieniami szlachetnymi i
pysznymi zbrojami rozgrywała się także gra, bez mała dająca się porównać do
szachów, wtedy dla Europejczyków będącym zupełnym novum, sprowadzonym i przejętym przez Arabów od Persów. Gra zapewne
brutalniejsza od tej, jaka toczy się w osławionej pod tym względem Pieśni Lodu i Ognia G.R.R Martina,
znanej szczerzej jako Gra o Tron. Bo
stawką nie był tron, ale przeżycie, a środkiem brutalne prawo silniejszego.
Silniejszego, potrafiącego się zjednoczyć, bogatszego, mogącego liczyć na pomoc
zewnątrz. I choć krzyżowcy przegrali, to do dziś w Palestynie można podziwiać
ślady ich obecności – potężne, wyniosłe twierdze, otoczone grubymi murami, ślad
nie do zatarcia, podkreślenie pierwiastka europejskiego w Ziemi Świętej. I
groby z pochowanymi w nich opowieściami, czekającymi na opowiedzenie, na
odkrycie, na fascynację. Na – można tak powiedzieć – wskrzeszenie tamtych ludzi
z popiołów, na odtworzenie, klisza po kliszy, tamtego świata, który zaginął w
dziejach bezpowrotnie.
Autor, w swojej trzytomowej pracy, opus magnum swojego życia, dokonał czegoś takiego, a przynajmniej
pokazał, że można. Krok po kroku, strona po stronie, odmalowuje świat krucjat
szczegółowo i z widoczną pasją. W tomie tym, zaczynając od utworzenia Królestwa
Jerozolimskiego, snuje opowieść o zmiennych losów tego tworu państwowego –
opisując początki, wywalczanie kolejnych ziem, starania o zabezpieczenie granic
i ochronę tychże przed ciągłymi napadami wrogów, złożoną politykę zagraniczną,
tak niebezpieczną i ważną oraz wewnętrzne konflikty, także w rodzinie
królewskiej. Przez upadek hrabstwa Edessy i niefortunną II krucjatę przechodzi
do nieudanej ofensywy na Egipt oraz coraz trudniejszych kontaktów z Cesarstwem
Bizantyjskim, kończąc w roku 1187 – bitwie na Rogach Hittinu, w której Saladyn
podbił Jerozolimę, kończąc, jak mi się wydaje, jakąś epokę w dziejach
ludzkości. Jednak nie tylko starannie i możliwie jak najbardziej
chronologicznie przedstawia polityczne losy Królestwa oraz wplecione w to
biografie królów, ale i podaje wiele informacji na temat codziennego życia w
łacińskiej Jerozolimie. Dowiadujemy się o ustroju politycznym, przepisach
prawnych, gospodarce (więcej na ten temat, jak i o sztuce oraz literaturze,
będzie można przeczytać w tomie trzecim; z jednej strony taki układ wydaje się
logiczny, jednak myślę, że wszystkie te kwestie powinny być w pewien sposób
zebrane w jedno), ludności, strukturze społecznej a także stylu życia
frankijskich elit – jak żyli, w co się ubierali, co jedli i jak spędzali wolny
czas. Sporo miejsca poświęca także kwestii problemów z podróżowaniem do Ziemi
Świętej, co, jak się okazuje, było pełne przesiadek i niebezpieczeństw,
opisując modelową (i niezwykle drogą) wyprawę. Całość uzupełnia i ozdabia
anegdotkami, wtrącanymi mimochodem pośród ważniejszych treści – koniecznie
musicie poznać historię o brodzie króla Baldwina II! - i uzupełnia własnymi
ocenami poszczególnych zjawisk i postaci. Postaci, jawiących się czytelnikowi
jako osoby nietuzinkowe, w pewien sposób mu bliskie, ale i w większości
spełniające kryteria fantastycznych herosów; postaci, o których można by
napisać i powiedzieć pewnie o wiele więcej, analizując pobudki czynów i
przyczyny upadku; o których trudno powiedzieć coś, co zmieściłoby się w kilku
linijkach i stwierdzeniu, oceniającym jednoznacznie ich charakter. Dlatego
czytając na książkę czułam wielki niedosyt i apetyt na jeszcze więcej.
Chociaż w pewnym sensie nie mogę narzekać. Książka
wypełniona jest najrozmaitszymi ciekawostkami, szczegółami i precyzyjnymi
danymi. Szczegółami tak szczegółowymi, że aż budzącymi strach co do ich
prawdziwości. Chcecie się dowiedzieć jak nazywali się rodzice pewnego rycerza,
który wraz z królową Melisandą prawdopodobnie przyprawili rogi królowi Fulkowi
d’Anjou? Albo macie ochotę poznać zakulisowe gierki małych, nieustannie
kłócących się kalifów i wezyrów, łącznie z ich rodzinnymi koligacjami?
Jesteście ciekawi, co doprowadziło do zguby potężną dynastię Fatymidów, od
kilku wieków niepodzielnie rządzącą Egiptem? A może macie ochotę na poznanie
okoliczności zdobycia Trypolisu przez krzyżowców? Zapomnieliście imiona
zalotników Sybili Jerozolimskiej? Wszystkie wymienione wyżej rzeczy są w tej
książce i to podane w sposób przystępny i zrozumiały, a dla osobników ze
zniszczonymi historią mózgami jak ja, wręcz fascynujący. Nie wspominając już o
głębokim szacunku do Autora - w latach 50. XX wieku nie było dużo dobrych
opracowań na temat wypraw krzyżowych i większość podanych w książce informacji
pochodzi z oryginalnych (!) źródeł
łacińskich, greckich, hebrajskich, ormiańskich i arabskich, a bibliografia w
tomie trzecim ma objętość około trzydziestu stron. Osobiście opadła mi szczęka
i miałam kolejny powód, by wychwalać tę książkę dalej. Nic dziwnego, że pozycja
została okrzyknięta biblią miłośników i badaczy tematu, punktem wejściowym do
dalszych, szczegółowych badań.
Nie zdziwcie się, kiedy powiem, że pozycję czytało mi się
jak powieść i chciałam więcej – to wina języka Autora, jego wspaniałego,
potoczystego, lekkiego stylu, delikatnie archaicznego i plastycznego, choć nie
umniejszam także pracy tłumacza, który zna się na swoim fachu i jest osobą
kompetentną do przekładu książki o takiej tematyce. I chociaż książka jest
najzwyklejszą monografią, którą trzeba czytać bardzo uważnie, żeby nie
przeoczyć żadnego szczegółu, nie pomieszać chronologii a także wszystkie
zrozumieć, czytało mi się jak powieść. Bo Autor, stosując niekiedy historyczne
terminy, bombardując datami i nazwiskami, zdaje się przeżywać to o czym pisze,
czasami nawet zapędzając się w rejony podejrzanie beletrystyczne, jak w opisie
bitwy na Krwawym Polu, kiedy drżałam o życie nieszczęsnego Rogera, albo w
ostatnich partiach książki, kiedy Saladyn gotuje się do ostatecznego uderzenia,
a Rajmund III z Trypolisu staje przed rozpaczliwym wyborem, który kosztować
będzie go chorobę, a w konsekwencji śmierć. Mimo tego wszystko, nawet
najtrudniejsze rozdziały, napisane są niezwykle przejrzyście, a każdy niezbędny
dla zrozumienia sytuacji aspekt starannie i dogłębnie wytłumaczony. Czytanie o
kolejnych posunięciach w politycznej partii szachów, kampaniach, z których
każda ściskała moje serce niepokojem o losy tych, których polubiłam i
zadziwiająco nieprzypadkowych zbiegach okoliczności, było więc prawdziwą – choć
czasami brutalną – przyjemnością. I mimo że nie mogę napisać, że dzięki temu
wszystkiemu daty i wydarzenia utrwalały się w cudowny sposób w mojej głowie, bo
tak nie jest, to już nie uwierzę we większość niuansów zawartych w czymś takim
jak choćby film Królestwo Niebieskie.
Bo to nie jest to książka w żadnym wypadku łatwa – pomimo przejrzystości i
płynności stylu, który ma za zadanie zachęcać czytelnika do powrotu do lektury,
najlepiej przeczytać ją kilka razy, wciąż wyłuskując nowe, sensacyjne
informacje, na nowo ją przeżywając.
Myślę, że do książki nie należy podchodzić z uprzedzeniem,
charakteryzującym dzisiejszych historyków. To, że pozycja została opublikowana
pół wieku temu, nie oznacza, że jest ona zła, przeterminowana. Nie twierdzę, że
kilka tez zostało bardzo wiarygodnie podważonych, a ocena królów jest teraz
bardziej kompleksowa i poparta nowoczesnymi, dokładniejszymi badaniami, choć
mocno nie odbiega od zawartej w tej pozycji, to podejście Autora do tematu
(mocno kontrowersyjnego przecież), klasyczne i wyważone, wydaje mi się
właściwsze od tego, jakie próbują stworzyć badacze dzisiejsi (często na siłę
próbujący zobaczyć coś tam, gdzie tego nie ma, bądź nadinterpretacji,
wymykającej się zdrowemu rozsądkowi i prawom logiki). Na ogół tezy są bardzo
prawdopodobne, jak również podane daty, zresztą ciężko mówić o jakiejś
koszmarnej pomyłce przy takiej ilości źródeł, jakimi dysponuje Autor. Ostatecznie
wszystkie spory można rozsądzić mówiąc, że wszystko działo się niemal tysiąc
lat temu, przez co nasza wiedza jest ograniczona i zwykle przefiltrowana w
większym lub mniejszym stopniu przez światopogląd, wiedzę i wrażliwość zarówno
czytelnika jak i Autora – tak naprawdę w wielu sytuacjach do dziś musimy się
domyślać pewnych spraw, o których prawdy nigdy się nie dowiemy, każda z
interpretacji jest właściwa i ciekawa.
Poza tekstem głównym w książce znajduje się kilka wkładek
z ilustracjami. W większości są to czarno-białe fotografie, można spotkać
jednak i kolorowe grafiki. Niestety, większość z nich tematu dotyczy tylko
ogólnie, czasami zupełnie jest wyrwana z kontekstu (po co, przepraszam,
Fryderyk Barbarossa, jak on jest potrzebny do tomu trzeciego?); do tematu
pasuje tylko powierzchownie i ogólnie. Mimo tego są to rzeczy ciekawe –
fortyfikacje, wizerunki władców, czasami piękne przedmioty codziennego użytku
czy liturgiczne; rzeczy, które dość ciężko jest znaleźć w Internecie czy w popularnonaukowych opracowaniach. Szczerze
mówiąc spodziewałam się raczej reprodukcji obrazów i byłam nawet trochę zła, bo
z ilustracjami do słynnych bitew i innych wydarzeń jest tak, że można je
znaleźć nie znając ich tytułu czy autora w pierwszym lepszym podręczniku czy
pozycji łatwiejszej, o Internecie nie mówiąc. Podoba mi się więc, że tu jest
inaczej, choć – na miłość Boską! – powinni byli to jakoś uporządkować.
Kolejnymi dodatkami w książce są aneksy: mamy tam opisane najważniejsze źródła,
z których pisząc czerpał Autor, dodatkowy tekst o bitwie pod Hittin, szeroki i
łatwy w nawigacji Indeks, a także zbiór przypisów, które same w sobie są
obszerną lekturą (tak właśnie powinno się robić w książce historycznej – czasem
przypisów na stronie jest więcej niż tekstu, a ich brak jest skandaliczny).
Bardzo przydatne i ciekawe jest kalendarium wydarzeń z całej książki, zebranych
przez tłumacza, dzięki czemu nawet jeśli poplącze się nam chronologia, nie
czujemy się osamotnieni i bezradni. Dodatkiem, który jednak spodobał mi się
najbardziej, jest papierowy, rozkładany zestaw drzew genealogicznych bohaterów,
który nie tylko pomaga takim jak ja wzrokowcom i nieudacznikom życiowym
rozwikłać pogmatwane kwestie wszelkich ciotek i wujków, ale i stanowi nie lada
gratkę dla osobników zafascynowanych drzewami genealogicznymi w ogóle, do
jakich również się zaliczam. Forma, jaką przyjęto, jest czytelna i ciekawa, i,
co najważniejsze, bardzo praktyczna – to dobra pomoc przy lekturze dla tych,
którzy ominęli jakiś fragment i nie wiedzą, że Baldwin z Ibelinu to nie to samo
co Baldwin III (a Baldwin I to nie to samo co Baldwin I…tu wybiegam już
poza temat). Nieważne. W każdym razie ja też sobie tak pomagałam, bo nigdy nie
uczyłam się arabskiego, a wszystkie imiona wrogów Franków brzmiały dla mnie tak
samo i, z czystym sumieniem, mogę stwierdzić, że jak najbardziej pomogło.
O wydaniu trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo to wersja z
lat 80., nieco już zniszczona, zresztą trudno jest powiedzieć cokolwiek na
temat starych wydań, poza tym, że ładnie pachną, a na ich kartach można
odnaleźć to, czego nie mają w sobie nowe książki. Kurz czasu? Klasyczny styl? A
może ta śmieszna cena? W każdym razie trzeba przyznać, że książki zostały
wydane bardzo starannie, z pietyzmem. Brązowa okładka, z wytłaczanym tytułem,
schowana jest pod miękką obwolutą w z drobną ilustracją – na moim tomie jest to
średniowieczny wizerunek dość groteskowego jeźdźca, wyobrażenie Araba czy
Europejczyka na koniu, niedaleko tytułu widać także kościelną stallę,
najprawdopodobniej z Bazyliki Świętego Grobu, może jednak symbolizującą rolę,
jaką w losach krucjat odegrała wiara i Kościół. Tytuł i nazwisko Autora
napisane są zwykłymi, ładnymi czcionkami bez udziwnień, tak samo jak grzbiet, w
odcieniu zieleni z numerkiem tomu. Na blurbie umieszczono dość długi tekst, będący
w połowie biogramem Autora, a w połowie czymś w rodzaju streszczenia mojej
recenzji (tak zwanej recenzji), a w każdym razie poruszeniem tych samych
kwestii dotyczących dzieła. I choć okładka jest już cokolwiek poszarpana, to
książka dziwnie – chociaż może tylko w moich oczach – coraz bardziej pięknieje.
Bo nie tylko z powodu prostoty i schludności, ale skromności; mało kto,
szczególnie w czasach introligatorskich sztuczek, przypuszczałby, że za tak
oszczędną okładką kryje się spory kawał nie tylko dziejów, ale pięknych,
zapierających w piersiach historii, z których – gdyby Autor był prozaikiem, czego
żałuję z całego serca – mogłoby powstać wiele wspaniałych książek, kolejnych
powodów do niszczenia sobie mózgu przez pewną niepoprawną blondynkę z
książkowego blogasia.
Jeśli szukacie tu bajkowych happy endów, lepiej od razu
straćcie nadzieję. Jeśli szukacie tu nieszczęścia, trafiliście pod kolejny
właściwy adres. Jeśli zastanawiacie się nad losem człowieka i jego
przeznaczeniem, lektura tej pozycji zrodzi w was więcej pytań – dzieje królów i
Królestwa Jerozolimskiego przypominają bowiem niezwykły zbiór zbiegów
okoliczności i przypadków, gdzie, jak w tragediach greckich, każdy ma
przeznaczenie, którego nie może uniknąć. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś
nowego, nie zawiedziecie się, a swoją wiedzą zaszokujecie znajomych, którzy
kojarzą wyłącznie templariuszy, Kod
Leonarda da Vinci i asasynów z RPG. I jeśli myślicie, że najpiękniejsze,
najbardziej epickie opowieści są tylko w gatunku fantastycznym, a nie w zwykłym
świecie, ta książka jest jak najbardziej dla was. Całość przypomina bowiem
barwny gobelin, co prawda przetykany wieloma ciemnymi i krwawymi nitkami, ale
nieodmiennie piękny. I, co najważniejsze, nieprawdopodobnie prawdziwy.
Prawdziwy tak samo jak fakt istnienia naszej planety, kości bielejących w
grobowcach i potężnych twierdz w Palestynie, od niemal tysiąca lat
przypominających wszystkim, którzy je widzą, o historii czegoś, co nie trwało
nawet cały wiek.
Tytuł: „Dzieje wypraw krzyżowych t.2: Królestwo
Jerozolimskie i frankijski Wschód 1100-1187”
Autor:
Steven Runcimann
Moja
ocena: 8,5/10
Książki z wątkami historycznymi lubię, ale jestem wymagająca. Na tę niestety się raczej nie skuszę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
ravenstarkbooks.blogspot.com
Podziwiam , ja chyba bym do takiej książki nie podseszła. Bałabym się po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńChociaż nie często sięgam do podobnych lektur, to tą pozycję znam i również bardzo cenię :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com