Zapewne wiecie, że bardzo lubię poezję. Czytam ją w
naprawdę dużych ilościach i staram się to robić jak najczęściej – niestety, nie
miałam z kim podzielić tego zainteresowania. Ale ponieważ Zakurzone Stronice rozwijają się i powiększają, co mnie bardzo
cieszy i daje mi satysfakcję, a grono Czytelników się powiększa, postanowiłam umilić
Wam niedziele wybraną poezją. Co tydzień jeden wiersz – różne gatunki, różni
poeci, różne lata powstania, cokolwiek mi wpadnie w oko, podczas przeglądania otchłani
Internetów i wertowania dostępnych mi tomików. Mam nadzieję, że czytanie poezji
dostarczy Wam nie tylko intelektualnej rozrywki, ale i zachęci do własnych
poszukiwań w tej materii.
Żeby nie było nieporozumień, oświadczam, że nie jestem autorką jakiegokolwiek z
podanych wierszy (tworzę jedynie notki biograficzne Autorów) a pod każdym
utworem umieszczam link do odpowiedniej strony bądź dokładne informacje o
książce, z jakiej został przepisany, a utwory zostają użyte tylko i wyłącznie w
celach informacyjno-edukacyjnych.
Jeśli natknęliście się na jakiś wiersz i uważacie, że
mógłby mi się spodobać, a więc i opublikować w cyklu, śmiało piszcie na zakurzone-stronice@wp.pl, przy czym
link lub skan/zdjęcie wraz z podaniem źródła. Nie przyjmuję jedynie poezji
Waszego autorstwa.
~~
Edgar Allan Poe (1809-1849) – amerykański pisarz
i poeta. Prekursor psychoanalizy, jako pierwszy wymyślił także postać detektywa
rozwiązującego zagadki metodą dedukcji – C. Auguste’a Dupina (np. nowela Zabójstwo przy Rue Morgue). Jego
twórczość – poza wspomnianą silną psychologizacją postaci – charakteryzuje się
nastrojem grozy oraz surrealistycznymi,
brutalnymi i makabrycznymi opisami. Większość jego prac można zaliczyć do
literatury gotyckiej, także do tzw. czarnego romantyzmu. Wybrane utwory:
wiersze – Kraina Snu (Dream Land), Eulalie (Eualie), Sen we Śnie (A Dream Within a Dream), Ulalume
(Ulalume); nowele – Ligeja (Ligeia), Maska Czerwonego Moru (Masque of Red Death); oraz powieści – Przygody Artura Gordona Pyma (Narrative
of Arthur Gordon Pym).
~~
Kruk (1845)
W głuchą północ, w snów tumanie, gdy znużyło mnie dumanie
Nad księgami zapomnianej magii, znanej w dawnych dniach,
Chyląc głowę nad foliałem, niespodzianie usłyszałem
Chrobot, jakby ktoś nieśmiałym palcem skrobał znak na drzwiach.
Gość
, mruknąłem, tym sygnałem daje znać, że stanie w drzwiach:
Skąd ten zimny pot i strach?
Och, pamiętam: wlókł się żmudnie grudzień, jak to zwykle grudnie,
Po podłodze pełgał złudnie żar, co gasł już w siwych drwach.
I pragnąłem, by nieskory świt prześwietlił wreszcie story,
By oderwał od Lenory myśl zbłąkaną w niebios mgłach,
Od Lenory, której imię do tej pory śpiewa w mgłach
Chór aniołów w moich snach.
Lękiem się o serce otarł szelest purpurowych kotar,
Grożąc cieniem, mrożąc drżeniem, które niosło się przez gmach;
By nad tętnem rozszalałem zapanować, powtarzałem:
To gość jakiś tym sygnałem daje znać, że stanie w drzwiach;
Tak, to późny gość – szeptałem – stanie wnet w otwartych drzwiach;
Po cóż ten dziecinny strach?
Czując, że znów głos mi służy, nie wahałem się już dłużej:
Panie
– rzekłem – czy też Pani – gościu, któryś pod mój dach
Zbłądził – dowiedz się, mój panie, że to nocne chrobotanie,
Gdy zabrzmiało niespodzianie, w ścianie jakby lub przy drzwiach,
Wziąłem zrazu za szmer myszy – tu otwarłem drzwi; lecz w drzwiach
Mrok stał tylko, mrok i strach.
Całą trwożną mocą wzroku wpatrywałem się w głąb mroku,
Jakbym stanął nad otchłanią nie widzianą w ludzkich snach;
Ale ciemność trwała niema, świadcząc, że za drzwiami nie ma
Żywej duszy; tylko trzema sylabami poprzez gmach
Szept Lenora!
niósł się z moich ust i echem poprzez gmach
Wracał, drżąc w okiennych szkłach.
Zawróciłem więc od proga, czując, jaka mi pożoga
Duszę niszczy, jak się iskrzy głownia serca w gniewnych skrach.
I znów chrobot przerwał ciszę: Pewnie
– rzekłem – wiatr kołysze
Okiennicę, albo słyszę zgrzyt obluzowanych blach
Jakiejś rynny; ten niewinny chrobot przerdzewiałych blach
To nie powód, by czuć strach.
Pchnąłem okno. I z łopotem skrzydeł, z czarnych piór furkotem
Wdarł się przez nie szumnym lotem kruk, ptak święty w dawnych dniach.
Musiał znać swą przeszłość – zatem, jakby gardził ludzkim światem,
Z wielkopańskim majestatem zasiadł w ciszy tuż przy drzwiach,
Na Atenie marmurowej tkwiącej w niszy tuż przy drzwiach:
Siadł, a mnie ogarnął strach.
Lecz przemogłem trwogi władzę: komizm jakiś był w powadze
Ptaka-starca, odzianego w zdartych piór żałobny łach.
A to z waści kawał mruka!
– rzekłem kpiąco. – Do kaduka,
Tak wyleniałego kruka nie ma i na piekieł dnach!
Zdradź mi, jakie nosisz imię na Hadesu mrocznych dnach?
Kruk zakrakał: Kres i krach
.
Osłupiałem; czy to wszystko sen? jak mogło się ptaszysko
Tak odezwać, jak orator, co na wylot zna swój fach?
Choć w tym sensu było mało, przecież słusznie się zdawało
Rzeczą całkiem niebywałą, że ptak, siedząc przy mych drzwiach,
Na popiersiu marmurowym, bielejącym tuż przy drzwiach,
Kracze schryple: Kres i krach
.
Gęstą czernią na boginię cień rzucając, kruk jedynie
Parę słów wykrakał, jakby skakał w nich po kruchych krach.
Potem milczał dłuższą chwilę – widać chciał rzec właśnie tyle .
Lecz gdym rzekł: Czy się nie mylę? czy zbłądziłeś pod mój dach,
By mi zdradzić, jakie szczęście znajdzie drogę pod mój dach? .
Kruk zakrakał: Kres i krach
.
Słysząc znów tych słów dźwięk nagi, więcej w nich znalazłem wagi:
Brzemię wróżby spadło na mnie, jak na trumnę spada piach.
Pewnie
– spróbowałem zatem – te dwa słowa są cytatem
Z wieszcza, znużonego światem, wciąż skąpanym w krwi i łzach,
Z mistrza, który swoją lutnię stroił smutnie, cały w łzach,
Na dwa tony: .Kres i krach.?
Lecz wciąż miał nade mną władzę komizm tkwiący w tej powadze,
Przeto w kąt, gdzie bielał marmur i gdzie czerniał ptak przy drzwiach,
Pchnąłem mój obity skórą fotel, by w nim wszcząć ponurą
Medytację nad naturą słów zrodzonych w zmierzchłych dniach,
Zgłębiać głuchą wróżbę, którą ów ptak, w dawnych czczony dniach,
Zawarł w krótkim: Kres i krach
.
Gdym brnął przez hipotez listę, kruk źrenice swe ogniste
Utkwił we mnie, jak szachista, gdy szyderczo syczy: Szach!
;
Trwało to milczące starcie; spoglądałem nań uparcie,
Głowę wsparłszy o oparcie: skóra, pękająca w szwach
Lecz wciąż gładka, odbijała światło świec, a w czaszki szwach
Huczał pogłos: Kres i krach
.
I pojąłem w owej chwili: już się nigdy nie odchyli
Na poduszki droga głowa, z iskrą światła w złotych brwiach...
I załkałem: Tak, niestety! Bóg cię skrapia wodą z Lety,
Aby obraz tej kobiety nie nawiedzał cię już w snach!
Tak, spal wszystkie jej portrety – wtedy ujrzysz w przyszłych snach...
Kruk dokończył: Kres i krach!
.
Zły proroku!
– zakrzyknąłem – czartem jesteś, nie aniołem,
Czy Kusiciel cię tu przysłał, czy sztorm cisnął cię na piach
Mojej duszy, na wybrzeże, gdzie Samotność pustki strzeże .
Zanim życiu sens odbierze Rozpacz, uśmierz w sercu strach:
Jestże balsam w Galaadzie? Powiedz, bo mnie dręczy strach!
Kruk zakrakał: Kres i krach
.
Zły proroku!
– zakrzyknąłem – czartem jesteś, nie aniołem,
Na to niebo ponad nami – na ten Boga wzniosły gmach –
Zdradź mej duszy, którą pali ból: co czeka na nią w dali?
O, gdybyśmy się spotkali z mą Lenorą w nieba mgłach!
Co mnie czeka, co ocali – czy Lenora w rajskich mgłach?
Kruk zakrakał: Kres i krach
.
Zgrzyt tych słów niech nam się stanie pożegnaniem, zły szatanie!
.
Poderwałem się. – Leć w zamieć, w zamęt, zgiń na piekieł dnach!
Nie waż się uronić pióra – niechaj czarna twa natura
Sczeźnie, wroga i ponura; nie chcę widzieć cię w tych drzwiach
Nigdy więcej! Wyrwij z serca dziób – i precz, bo stoi w drzwiach...
Kruk dokończył: Kres i krach
.
I wciąż jego czerń skrzydlata nie drgnie, jakby chciała lata
Spędzić nad Pallady bladym czołem, w niszy tuż przy drzwiach;
I wciąż w oczach mu się żarzy demoniczny blask lichtarzy,
A cień kruka trwa na straży mojej duszy, która w snach
Miota się, lecz nie powstanie, bo wciąż jawi się w jej snach
Krecha krwawa – kres i krach!
~~
Przekład: Stanisław Barańczak
Źródło: [link]
Super wiersz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://miedzy--stronami.blogspot.com/
Poe! Mało znam jego twórczość, ale to co znam zbija z nóg! Naprawdę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Poego :) Jest naprawdę niesamowitym pisarzem, ojcem kryminału, a jego wiersze są cudowne. Bardzo lubię Barańczaka, aczkolwiek nie podoba mi się, że "Nevermore" zostało zastąpione słowami "kres i krach", wolę wersję "nigdy więcej".
OdpowiedzUsuńJa niestety nie znam Poe'go, ale jak widać to był mój błąd, że do tej pory nie miałam okazji do zapoznania się z jego twórczością ;)
OdpowiedzUsuń