niedziela, 7 września 2014

Koszmar, który zdarzył się naprawdę. Recenzja książki


Zazwyczaj nie sięgam po książki o narkomanach. Napisane przez ludzi, którzy kompletnie nie mają o tym pojęcia, odpadają, bo Autorzy znają się na temacie tak samo jak ja na szczegółowej budowie samochodu, natomiast pamiętniki narkomanów wydawane są dość rzadko. Jednak pewnego dnia zdecydowałam się przeczytać chyba najbardziej szokującą wśród tych pozycji i mimo że przeczytałam ją prawie rok temu, do dziś pamiętam ze szczegółami.

Jest to coś w rodzaju wywiadu, tylko pytania zostały usunięte, a materiał z kasety, na której to nagrywano, przepisany i uporządkowany. Całość została wzbogacona w autentyczne zdjęcia bohaterów książki oraz fotografie ich listów i różnych miejsc związanych z opowieścią. Oprócz tekstu głównego mamy okazję przeczytać znaczne fragmenty historii opowiedziane przez mamę głównej bohaterki, policję, przedstawicieli władz itp. Tłumacz świetnie poradził sobie z niemieckim oryginałem, tak, że całość czyta się płynnie a opowieść, niestety, wciąga. Język jest prosty, nazywający rzeczy po imieniu, często pełny wulgaryzmów. Jednak opowieść o narkomanach nie byłaby sobą, gdyby nie posiadała przekleństw...

Akcja opowieści toczy się w latach 60/70 wieku XX., kiedy Niemcy, jak wiecie, podzielone były na dwie części : komunistyczną i kapitalistyczną. I właśnie w tej gorszej, komunistycznej części Niemiec rozegrał się dramat 12-letniej wówczas Christine, której rodzice się rozstali, mama siedziała ze swoim „przyjacielem”, a w szkole zbyt dobrze nie szło. Wciągnęła się więc w złe towarzystwo, zaczęła chodzić na dyskoteki, w których nastolatki paliły tzw. miękkie narkotyki. Koleżankę, która namówiła Christine, nakryła mama i uratowała, a główna bohaterka została.. Później spróbowała heroiny, zaczęła chodzić z chłopakiem. Przez wiele czasu, kiedy tylko chuchała ten twardy narkotyk, uważała, że nie jest uzależniona. Po jakimś czasie jednak organizm potrzebował coraz więcej heroiny, zaczęła zarabiać prostytucją. I tak upadała coraz niżej i niżej, coraz bardziej gubiąc wartości, szukała ratunku w specjalnych klinikach, chorowała na żółtaczkę, przechodziła odwyki, ale jednak i tak zawsze do tego samego wracała i wpadała w bagno coraz gorzej. Nawet gdy wyjechała do cioci po lepszej stronie Niemiec, nie zdołała się uwolnić od nałogu.

Historię tę opowiada Christine, brutalnie wrzucając czytelnika w świat ponurego dworca Zoo, gejów, zboczeńców, narkomanów podobnych do trupów, dwunastoletnich prostytutek (wstrząsająca historia Babsy, która umarła w wieku 13 lat..), przygnębiającej rzeczywistości powojennej, zabetonowanych blokowisk, gdzie dzieci nie mogły się normalnie bawić, patologii w rodzinie i świata bez wartości. Narratorka opowiada ze zniewalającą szczerością, dokładnością, mówiąc nawet o swoim współżyciu z chłopakiem, kiedy miała zaledwie 13 lat (!...) i to najbardziej szokuje. Bo ja i osoby, które znam, pochodzą ze środowiska, które z narkotykami albo nie miało w ogóle styczności (lub tylko czasami), już nie mówiąc o środowisku narkomanów. I nagle czytamy bez żadnego wstępu koszmarną historię dziewczyny, która upadła na samo dno. Dziewczyny, której ojciec nie spełnił oczekiwań jej dziadka i wymagał dużo od córek i której matka czerpała rady i wiedzę ze skrajnie brukowych pisemek.

To jedna z najmocniejszych książek, jakie czytałam, coś strasznego. Bo świat, w którym żyją bohaterowie, nie jest gdzieś na Księżycu i Zeus wie gdzie, tylko w naszym świecie. Przecież wiele Polaków przeżyło coś takiego jak Christine, tylko nie mieli (nie)szczęścia tego komuś opowiedzieć. Tej książki nie pisał jakiś napuszony komisarz, tylko narkomanka, która uważa te rzeczy za całkowicie normalne i śmieje się z „kołtunów”, zupełnie nie zna słowa Bóg oraz ma gdzieś wszelkie prawa. Osobę, która wiele razy wraca do nałogu i której odebrano syna (patrz Wikipedia). Jeszcze większe wrażenie sprawiły dołączone do książki zdjęcia, portrety bohaterów, tych nieżyjących. Świadomość, że ci smutni, wychudzeni ludzie przeżyli taki koszmar, wygryzła mi się w mózg. Mocne są też fragmenty, w których nastoletnia narratorka opisuje, hm, stosunek płciowy.

Nie każdy ma siłę przeczytać tę opowieść. Ja akurat miałam, choć uważam się za osobę wrażliwą i delikatną, przynajmniej ludzie tak o mnie myślą. Przeczytałam i mam zamiar przeczytać jeszcze raz, drugi i trzeci, choć po roku pamiętam wszelkie szczegóły. Tę szokującą powieść polecam przede wszystkim tym, którzy nie mają pojęcia o narkomanii i kto zetknął się kiedykolwiek z fanami marysieńki czy hery. Wielbiciel historii miłosnych nie ma czego tu szukać..

Tytuł: „My, dzieci z dworca Zoo”
Autor: Christine F.
Moja ocena: 7/10

(recenzja archiwalna) 




14 komentarzy :

  1. Książka jest szokująca i mocno zapada w pamięć. Na pewno jeszcze do niej wrócę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam bardzo dawno temu, ale ciągle mam ją w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadal uważam, że ta książka powinna być lekturą gimnazjum. Wstrząsa w odpowiedni sposób, nie da się jej bowiem zapomnieć

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest to jedna z tych książek, których nie da się zapomnieć.
    Miałam ją jakos lekturę dodatkową w 3gm.

    thousand-magic-lifes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam tę książkę lata temu a w dalszym ciągu mam ją w pamięci...Robi wrażenie....

    OdpowiedzUsuń
  7. Może się kiedyś skusze, ale szokujące książki raczej mnie zniechęcają, tym bardziej, że mają realne podłoże :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam ją dawno temu. Była moją lekturą w szkole, bodaj w gimnazjum. Dziwię się, że nie ma jej już w kanonie. Mam wrażenie, że wstrząsnęła wieloma nastolatkami i otrzeźwiła ich zapał do narkotyków.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałabym przeczytać tą książkę. Wiem, że jest mocna, ale myślę, że zebrałabym w sobie siłę do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam ze dwadzieścia lat temu, wtedy lektura zrobiła na nie ogromne wrażenie, widzę że i dla dzisiejszych czytelników jest to wartościowa książka i robi na nich wrażenie - to bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwsze wrażenie po przeczytaniu Twojej recenzji: O mój Boże.
    Możliwe, że tę książkę kiedyś przeczytam, ale sam opis jest tak wstrząsający, że poczekam chyba parę miesięcy.

    Pozdrawiam,
    Alpaka
    http://alpakowerecenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałm niedawno, recenzję na moim blogu więszość komentowała, że "wstrząsająca książka". Na mnie nie zrobiła jednak wielkiego wrażenia, może gdybym przeczytała ją ze 2 lata wcześniej... ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award! :)
    Więcej informacji na moim blogu:
    http://zagubiona-wslowach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja z kolei czytałam niegdyś wszystkie książki o narkomanach, dostępne na naszym rodzimym rynku wydawniczym (a właściwie w mojej miejskiej bibliotece, która, nie powiem, zaopatrzona była w tym względzie wcale nie najgorzej). "My, dzieci z dworca ZOO" też miałam okazję poznać i zgadzam się, że to chyba najbardziej przejmujące i prawdziwe świadectwo spośród tych dostępnych wokół.

    OdpowiedzUsuń

.... Pozostaw po sobie ślad na jednej z Zakurzonych Stronic.Każdy, nawet najmniejszy sprawi, że się uśmiechnę...

***

PS Komentowanie anonimowe jest możliwe tylko w weekendy. Spam, propozycje obserwacji, reklamowanie swojego bloga w inny sposób niż podanie odnośnika pod komentarzem ląduje w koszu. Do spamowania jest osobna zakładka, a ja spam czytam. Zachowujmy porządek na swoich blogach!