piątek, 5 września 2014

Niebezpieczeństwo to ogień i miecz. Recenzja książki

Z okazji Narodowego Dnia Czytania „Trylogii” Sienkiewicza serwuję Wam bardzo, jak na mnie, entuzjastyczną archiwalną recenzję, (jedną z niewielu, które mi jeszcze zostały), która dla mnie, teraz, jest jednym z najbardziej sentymentalnych wspomnień, bo teraz zdecydowanie inaczej napisałabym to wszystko, a teraz dopisałam tylko kilka rzeczy. Zapraszam do wchodzenia, czytania i komentowania! (ale walnęłam reklamą!).

Nie będę się bawić w streszczenia, bo ta recenzja ma zachęcić ludzi do przeczytania tej książki i nie odkrywać całej fabuły. Po drugie recenzja wynosiłaby z sześć stron, bo ta powieść to coś z 500 stroniczek ma. Od razu napiszę, choć nie mam tego w zwyczaju, że Autorem jest mój ukochany Henryk Sienkiewicz, a powieść to pierwsza część "Trylogii". Uprzedzam również, że choć recenzja jest jak najbardziej obiektywna, o wadach nie napiszę, bo po prostu ich nie ma.

Czytałam w wakacje. Od rana do wieczora przez jeden dzień przejechałam przez cały tom, a później przy paciorku widowiskowo zemdlałam, waląc łbem o krzesło. Ot, cena wciągającej książki, pod której urokiem znajduję nawet teraz, choć minął już rok, od czasu jak przeczytałam po raz drugi. Często w nocy mi się śni, a myśli o tej książce powracają każdego dnia. Ukochana głównego bohatera, piękna Helena Kurcewiczówna, poza innymi bohaterkami Sienkiewicza jest kobietą, którą podziwiam. Moje uczesanie, warkocz na boku, jest właśnie à la Helena Kurcewiczówna (kiedy z mamą oglądałyśmy film, mama po prostu zgapiła tę fryzurę).

Proszę nie gadać, że to powieść historyczna, bo to nie jest prawda, a wie każdy, kto przeczytał i myślał przy czytaniu. To jest romans, powieść przygodowa, coś na kształt wschodniego westernu, thrilleru, kryminału, horroru (wiedźma Horpyna, jak ja ją lubiłam... żartuję), powieść historyczna, wojenna..długo by jeszcze wymieniać. Te wszystkie gatunki splatają się ze sobą i tworzą wciągającą opowieść o losach bohaterów na tle straszliwej wojny domowej, pełnego krwi konfliktu z Kozakami. Jest to nasza duma narodowa. Przed nakręceniem polskiej wersji filmu powstało wiele adaptacji na całym świecie, w Ameryce nawet adaptacja komiksowa, a w 2009 dorobiono słynną nie tylko w Europie grę komputerową cRPG "Mount&Blade: Ogniem i Mieczem". Jest to jedna z najpopularniejszych książek obcych w, o ironio, Rosji i Ukrainie.

Oś fabuły to dość skomplikowana historia miłosna. Otóż Kozak, Jurko Bohun i Polak, Jan Skrzetuski, starają się o rękę pięknej kniaziówny Heleny Kurcewiczówny. Los chce, że Helena zakochuje się w Skrzetuskim i odrzuca Kozaka. Jurko, nieszczęśliwie zakochany, porywa dziewczynę, ale po wielu perypetiach, porwaniach i przygodach przyjaciołom Jana – śmiesznemu szlachcicowi Zagłobie (fan wina i posiadacz niezwykle barwnego, śmiesznego oraz ciętego języka, w dodatku pan Zagłoba zna się na fortelach i choć odwagą nie grzeszy, dzięki sprytowi potrafi wyprowadzić przyjaciół z każdych tarapatów) oraz młodemu mistrzowi szabli, Michałowi Jerzemu Wołodyjowskiemu udaje się bezpiecznie doprowadzić dziewczynę do ukochanego. Wzięty w niewolę Jurko Bohun zostaje uwolniony a zamachy na zdrowie (..i osobę...) Heleny zostają mu przebaczone. Właśnie to było najsmutniejsze, bo Jurek nie był postacią negatywną, choć czasem robił ohydne rzeczy – zabił ciotkę Kurcewiczówny, jej synów, ludność w twierdzy Bar oraz snuł intrygi z wiedźmą - to był bardzo wrażliwy i każdy człowiek z odrobiną empatii czuje jego ból.

Poza tym bohaterowie przeżywają wiele przygód. Uczestniczą w wojnie domowej z Kozakami, Wołodyjowski niemal zabija Bohuna, bohaterowie uczestniczą w obronie Zbaraża. Właśnie ta twierdza wiąże się pięknym i smutnym wątkiem pana Podbipięty, Litwina i kompana pana Zagłoby. Ów ślubował, że dopóki nie zetnie głowy trzem jadącym obok siebie rycerzom, wzorem swojego przodka, nie ożeni się. Kiedy nadarzyła się okazja w postaci pięknej Anusi i kiedy uciął głowy trzem Tatarom, musiał zginąć (ożeż Sienkiewiczowi się zachciało podrabiać G.R.R Martina!). W oblężonym Zbarażu panował głód i obrońcy jedli mięso zmarłych z wycieńczenia koni, a za taborami Kozaków i Tatarów znajdował się król, który nie wiedział nic na temat stanu ludzi w Zbarażu. Jednak Podbipięcie nie udało się tam dotrzeć. Został zauważony przez Tatarów i zabity. Mama, kiedy oglądałyśmy film, się poryczała. Wyprzedzę fakty (uwaga, spojler!), że Anusia umarła kilkanaście lat później, a majątki ziemskie, które zapisał jej Podbipięta, zostały zagarnięte przez niegodziwego księcia Bogusława Radziwiłła.

Książka, rozpoczynająca się od pewnego pozornie nic nieznaczącego wydarzenia i ponurego opisu Dzikich Pól, wciąga od pierwszej strony. Autor powoli wprowadza Czytelników w świat bohaterów, dawkując strach i poczucie zagrożenia. Człowiek z zapartym tchem śledzi losy postaci, zagłębionych w chaosie wojny domowej, która przybiera dla Polaków coraz bardziej niebezpieczny obrót i na początku przechyla szalę zwycięstwa w stronę Kozaków. Sienkiewicz w dodatku jest mistrzem kontrastów – w świecie pełnym nieludzkich zbrodni Kozaków, gdzie miłosierdzie nie istnieje, rodzi się wielka miłość i poświęcenie dla Ojczyzny wszystkiego: ukochanej, życia, własnej rodziny i szczęścia. Autor charakteryzuje postaci tak, że żadna nie jest jednoznaczna. Książę Wiśniowiecki jest dzielny, prawy, ale jest też okrutny, nieostrożny i samowolny. Chmielnicki, przywódca Kozaków, ma nieco racji, podziwiamy też jego odwagę (nie bał się Rzeczpospolitej, jednej z największych potęg w XVII!) jednak jest nielitościwy, dumny, okrutny do granic wytrzymałości i na własny kraj sprowadza najgorszych wrogów – Tatarów (!). Kozacy też bywają dobrymi ludźmi, niektórzy są artystami i udają, że umieją czytać i pisać (Jurko Bohun...), a niektórzy Polacy też nie są aniołami (obóz pod Piławcami, prawda, gdzie panowie szlachta przeklinali Kozaków i pili na umór). Panienki mogą być skromne jak Helena, ale mogą flirtować z każdym jak Anusia. No i jeszcze pan Zagłoba – patriota, mimo swoich lat strzygący uszami za pannami, lubiący koloryzować i kłamać („Ubiliśmy Bohuna!” - chwali się po pojedynku Wołodyjowskiego z kozackim watażką), opój i tchórz, ale mający serce dla Heleny (uratował ją dwa razy z rąk Bohuna, nazywał ją „córunią”), mistrz nieprzyzwoitych żartów, wierny przyjaciel i mądrala z głową pełną fortelów.

Klimat powieści jest taki, jaki miał być – czasem czyta się jak najprawdziwszy horror, czasem jak doskonałą powieść historyczną, bo Autor umie doskonale oddać klimat epoki, czasem jest to wciągająca przygodówka ze świetną fabułą, a niekiedy to romans (ach, ja nie jestem absolutną fanką tego gatunku...), albo kryminał, thriller czy nawet fantasy (duchy!). Może niektórzy nie potrafią się przebić przez styl Autora i liczne archaizacje, ale trzeba pamiętać, że pisał to prawdziwy geniusz mistrzowsko operujący piórem, a nie jakiś pismaczek. Jest to powieść skonstruowana według barokowych prawideł – przepych języka, jego nieregularność, patos przy zwyczajności i wszystkie wymienione wyżej kontrasty, ale jest jednocześnie lekka i ulotna. Wzruszająca. Pełna klimatu. Trzeba ją przeczytać kilkakrotnie, żeby wyłowić choć połowę niezauważonych wcześniej pereł. Napisana ze świetnym wyczuciem języka, tak, że litery uciekają nam spod oczu i historia opowiada się sama, a my uczestniczymy w wydarzeniach. Widać, że Autor orientuje się w XVII wieku jakby sam tam żył i wie, o czym pisze, więc oprócz przeżycia estetycznego niezauważalnie możemy się nauczyć sporego kawała historii ojczystej, a niedomówienia (Sienkiewicz bał się cenzury, która mogła okaleczyć dzieło) mogą zachęcić do samodzielnych badań.

Ja tam nikomu nie wciskam tej książki, bynajmniej, ale gorąco polecam, może ktoś się skusi. Jeśli ktoś nie będzie mógł przeczytać tej książki, bo to literatura z wysokiej półki, można zajrzeć do komiksu (niestety, jest tylko w wersji angielskiej..) albo ewentualnie obejrzeć film. Tu ostrzegam, że ekranizacja, choć sama w sobie jest jednym z największych osiągnięć kinematografii polskiej i europejskiej, tylko w połowie dorównuje książce i może wielu zniechęcić, jeśli nie skupi i nie zrozumie, o co tam biega (to jeden z tych filmów, na które nie wystarczy patrzeć). Jeśli spodoba ci się ta opowieść, na pewno sięgniesz po inne książki Heńka. Bo z nim jest tak jak ze słodyczami – człowiek przeczyta, napcha sobie głowę tymi historiami i będzie chciał więcej. Jedna z książek, do których mam wielki sentyment.


Tytuł: „Ogniem i mieczem”
Autor: Henryk Sienkiewicz
Moja ocena: 8,5/10 

(recenzja archiwalna) 

7 komentarzy :

  1. Wow dałaś naprawdę dużą ocenę tej pozycji.
    Ja niestety nie lubię Sienkiewicza i nie znalazła się ani jedna książka, która przypadłaby mi do gustu. Z klasyki wolę Mickiewicz i Słowackiego.
    Była to też moja lektura w Gm i niestety też mnie nie wciągnęła. Jedyne co mi pasuje to to, że jest w stanie oddać doskonale klimat epoki (tak jak pisałaś) ;)

    thousand-magic-lifes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężko chyba ocenić klasykę na 8,5? Nie lubię Sienkiewicza, pomijając "Quo Vadis". Jednak to polska klasyka i trzeba ją znać

    OdpowiedzUsuń
  3. To moja najbardziej ulubiona część Trylogii.
    Szkoda, że tak strasznie dawno ją czytałam.

    Nie wiedziałam, że dzisiaj jest taki dzień.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznaję się bez bicia, ze nie czytałam jeszcze tej książki i na razie mnie do niej nie ciągnie. W ogóle nie przepadam za stylem Sienkiewicza, a czytanie "Quo vadis" i "W pustyni i w puszczy" nie było przyjemnym doświadczeniem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto by było poznać tę klasykę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety nie przebrnęłam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogniem i mieczem było epickie i basta, ekranizacja też epicka, Bohun epicki, tag.

    OdpowiedzUsuń

.... Pozostaw po sobie ślad na jednej z Zakurzonych Stronic.Każdy, nawet najmniejszy sprawi, że się uśmiechnę...

***

PS Komentowanie anonimowe jest możliwe tylko w weekendy. Spam, propozycje obserwacji, reklamowanie swojego bloga w inny sposób niż podanie odnośnika pod komentarzem ląduje w koszu. Do spamowania jest osobna zakładka, a ja spam czytam. Zachowujmy porządek na swoich blogach!