niedziela, 29 marca 2015

10 najgorszych lektur szkolnych

Nic, co dalej napiszę, nie znaczy, że nie lubię szkoły. Uważam szkołę za pożyteczną placówkę edukacyjną, tyle że polski system skutecznie zniechęca uczniów do nauki. Tysiące sprawdzianów, kartkówek, miliony gigabajtów niepotrzebnych informacji, a także atmosfera ogólnej bylejakości, nudy i przygnębienia. Brrr. Żeby jeszcze ktoś z własnej woli czytał książki, żeby się z kimś dało na ten temat porozmawiać. Żeby pewne osoby znacząco nie uśmiechały się, kiedy idę do szkolnej biblioteki, której jednym dochodem jest makulatura... No i żeby niektóre lektury wyszły z kanonu! Albo żeby każdy ustalał kanon książek prywatnie z określonej puli. Albo, chociażby, nie dawali takich krótkich terminów. Marzenie ściętej głowy, szczerze mówiąc, bo książka przeczytana pod przymusem jest, niestety, mało warta. W każdym razie dzisiaj, zabierając się do wskrzeszania najciekawszych, poza recenzjami, oczywiście, rzeczy na Zakurzonych Stronicach, przestawiam Wam bardzo subiektywną listę najgorszych lektur szkolnych z wszystkich etapów mojej, pożal się Boże, edukacji.



Książki w zestawieniu ułożone są mniej więcej w kolejności od najlepszej do najgorszej.

1. Stefan Żeromski Syzyfowe Prace
Interesuję się historią, więc temat tzw. noc apuchtinowskiej po roku 1864 nie jest mi obcy, a także bardzo mnie interesuje, szczególnie jeśli jest zapisem wspomnień osoby, która wtedy chodziła do szkoły. Tylko... Wykonanie. Na całą książkę spodobał mi się tylko jeden rozdział, opisujący spotkanie bohatera z matką, tuż przed jej śmiercią. Reszta jest jakaś prosta, beznamiętna, nudna i pozbawiona głębszego zamysłu artystycznego. Najgorsze jest to, że powieść została pozbawiona widocznej osi konstrukcyjnej, czegoś, co spajałoby wszystkie luźno pokładane wydarzenia, tworząc spójną, ciekawą całość. Wtedy, gdyby nawet tekst zawiódł, książka nie wylądowałaby w tym zestawieniu. A gdyby jeszcze tekst miał w sobie coś ciekawego...Eh!

2. Bolesław Prus Lalka
Do dziś zastanawiam się, dlaczego bohater tej książki pokochał Izabelę Łęcką. Przecież to stworzenie nie nadaje się do kochania! Ale to możemy zdzierżyć, bo, jak wiemy, miłość jest ślepa. Ale w tej książce jest więcej fatalnych wyborów – tym razem wyborów Autora. Wątki, które powinny zostać rozwinięte, pisarz beztrosko niemal ignorował, a te, które zanudzały, rozwijał w nieskończoność. Wiadomo, pozytywizm: szalony wynalazca, subiekci, kupcy, interesy, Żydzi, którzy wciskają się tam, gdzie ustępują Polacy, biedni ludzie, którym trzeba pomóc... I tak przez niemal całą książkę. A wszystko tak sztywne, pozbawione romantycznego flowu, że od nudy i nijakości, że nawet fragmenty Pamiętnika starego subiekta nie pomagają.


3. Ignacy Kraszewski Stara Baśń
Tak. Oglądałam tę zabawną, polską superprodukcję, przy której dość przeciętne Ogniem i mieczem jest jak Ida. Książka, co wcześniej już wiedziałam, lepsza nie jest, szczególnie kiedy szkolne omawianie niszczy resztki mojej sympatii. Nudnawa, niezupełnie dobrze napisana powieść Autora, który w swoim długi życiu napisał ponad setkę (!) podobnej jakości opowieści, z których ponad miałką przeciętność wybijają się tylko dwie, trzy. To również zniechęca. Mimo tego zacięłam zęby i przeczytałam tę znielubioną powieść, jak nigdy dotąd, w ekspresowym tempie, by jak najszybciej pozbyć się problemu. Jak wiecie, złe książki mnie bolą, więc wyobraźcie sobie, jak bardzo zasługiwałam na, co najmniej, ocenę celującą! W każdym razie wiem, że książki pisarza należy raczej omijać.

4. Barbara Kosmowska Pozłacana rybka
Autorka genialnej Buby nie miała chyba formy, pisząc tę powieść. Albo to moja wina, bo wtedy, kiedy przymusowo musiałam przeczytać tę książkę, wciąż przeżywałam rozwód rodziców i ciężko było czytać o innej jedynaczce, która musi się po tym pozbierać, powieść dotknęła rany, która, żeby się zagoić, musi być bandażowana, a nie pogłębiana. Albo – co jest chyba najważniejsze – przeżywając to samo, czułam się przez Autorkę niezrozumiana. Bo inaczej przecież jest to przeżyć, inaczej wyobrazić sobie i opisać, prawda? W każdym razie uraz do książki pozostał, a teraz czuję się zbyt stara, żeby to czytać.

5. Ewa Nowak Yellow Bahama w Prążki
Sam tytuł nie zachęca, środek także. Jeśli tak zachowują się nastolatki, to znaczy, że nigdy nie byłam w szkole. Nie ten język, nie takie zachowania. Fabuła – tak jak chyba w większości powieści tej pani – naiwna i zupełnie nieżyciowa, przynajmniej dla mnie. I jeszcze sobie pisarka wyobraża, że o nastoletnich duszach wie wszystko... Może czytało się lekko i nie było problemów z wyrobieniem się na czas, ale to tylko kolejna książka świadcząca o tyn, że kanon układają ludzie niezwiązani z edukacją, dlatego jest zupełnie oderwany od rzeczywistości.


6. George Orwell Folwark zwierzęcy
Przygnębiająca książka. Zupełnie przewidywalna. I choć, nie powiem, wyniosłam kilka ważnych spostrzeżeń dotyczących rewolucji w ogóle, to nie porwała w ogóle. Pamiętam, że kiedy dowiedziałam się , że to będzie lektura mówiąca pośrednio o rewolucji październikowej, wypożyczyłam ją już na początku roku i z ciekawości, i żeby mieć później z głowy. Nie wiem dlaczego, ale odłożyłam po jakiś czterdziestu stronach i z trudem wróciłam dopiero kilka dni przed sprawdzianem. Może tematyka? Może forma niewesołej baśni, jaką przyjął Autor? Może wszystko było zrobione za bardzo skrótowo? A może wszystko na raz? Nie wiem, nie jestem w stanie powiedzieć nic, poza tym, że jedna z niewielu lektur, z jakimi wiązałam jakieś nadzieje, zawiodła mnie.

7. Jerzy Szaniawski Żeglarz
Dramat opowiadający o ludzkim zapotrzebowaniu na mity i otwierający, nie powiem, szerokie pole do dyskusji. Problem jest jednak z samym dramatem – przez połowę jest dość oczywisty, prosty, ale strona po stronie do fabuły wciska się chaos. Zresztą, sam dramat ze sobą nic nie niesie, żadnych ciekawych bohaterów, żartów, ciekawych rozwiązań artystycznych, jaką ze sobą niesie forma dramatu, tekstów, jakie można by zapamiętać. Sama historia też jest pospolita i nawet przewidywalna, a Autorowi (ale się przechwalam) brakuje, jak twierdzicie, właściwego dla mnie sarkazmu. Zmusiłam się do przeczytania jednego i pół aktu, a resztę doczytywałam w środku nocy, znów przed sprawdzianem. Taka ze mnie pilna uczennica.


8. Maria Dąbrowska Noce i dnie
Niezwykle gruba, niczym jakaś saga fantasy, jednak wnętrze, zamiast bitew, królowych, królów i wielu innych, ukochanych przeze mnie rzeczy wypełnia M jak Miłość z przełomu XIX i XX wieku. Ponieważ uwielbiam tamte lata, z radością czytałam o pięknych sukniach bohaterek, karocach, zwyczajach i wielu innych rzeczach. Bohaterowie, mimo że dobrze zrobieni, irytowali mnie, szczególnie ta głupia Barbara. A jak może wytrwać w czytaniu książki, której bohaterów chętnie potraktowałabym arszenikiem? Zresztą, nigdy nie interesowały mnie (a to bardzo źle) czyjeś problemy finansowe czy sercowe, nawet między żoną a mężem. Wolę, jak się zabijają.


9. Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem
Jako książka o opisach Niemna w zimowy, paskudny dzień sprawdza się świetnie. Tak samo, jak opowieść o czczeniu grobów powstańców z powstania styczniowego. Gorzej, jak na jej postawie trzeba napisać o bohaterach i o tym, co oni tam porabiali. Co prawda, jest ich cały legion, ale łatwo ich ze sobą pomyśleć – przypomnijcie dobrzy ludzie, jak nazywała się taka kobieta do złudzenia podobna do Barbary z Nocy i dni, o których pisałam wyżej? A ten gościu, który podrywał główną bohaterkę? W każdym razie wyszła ona za chłopa... Nieważne. Samemu przeczytać, zapomnieć, a później chwalić się znajomym, że się czytało, jest inaczej, ale być pytanym z tych wszystkich postaci, które ciężko nazwać, bo wszystkie są podobne. Eh! Ale opisy ładne.

10. Frances Hodgson - Burnett Tajemniczy Ogród

Człowiek spodziewał się, że w tym domu będzie niewiadomoco, jakie mroczne tajemnice, a tam był po prostu syn właściciela domu. W ogrodzie nie było niczego tajemniczego, chociaż tam zmarła pewna młoda kobieta, co zainteresowało małą Kylie na tyle, by czytać dalej. Niestety, z kartki na kartkę robiło się coraz mniej tajemniczo, a bardziej różowo, co już nie było takie fajne. Resztę frajdy zniszczyło mi omawianie tej książki, a właściwie jej nieomawianie, jak to w polskich szkołach bywa. Później, gdy próbowałam czytać, w ramach przypominania sobie dawnych lektur, okazało się, że Mary działa mi na nerwy i definitywnie skończyłam swoją przygodę z tą książką. Czy żałuję? Niekoniecznie. Autorka ma wiele innych, ciekawszych pozycji, do których wracam nawet teraz. 

24 komentarze :

  1. Tak na prawde czytałam tylko pierwszą i ostatnią. "Syzyfowe prace" podobały mi sie. Nie rozumiem czemu jesteś taka sceptyczna, jeśli chodzi o "Tajemniczy ogród", przecież to lektura, która była przerabiana w podstawówce! Trzeba brać to pod uwage :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie nie zgadzam się z umieszczeniem w tym zestawieniu "Folwarku Zwierzęcego" i "Tajemniczego Ogrodu", "Syzyfowe prace" też były zaskakująco dobre. Dodałabym za to "Starego człowieka i morze" i "Krzyżaków". Pierwsze to prawdziwy, pseudofilozoficzny koszmarek (sam stary człowiek był spoko, ale morze mnie pokonały), a "Krzyżacy" to dla mnie grafomania ubrana w kostium "powieści ku pokrzepieniu serc".
    Reszty na szczęście nie czytałam.
    miedzysklejonymikartkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej moja lista nie pokryłaby się z Twoją... Dla mnie "Lalka" to obok "Zbrodni i kary" najgenialniejsza lektura świata i uwielbiam ją szczerze. Ostatnia książka też była świetna, mi się ją jako dziecko czytało naprawdę miło. Na mojej liście byłby tak jak i u jednej z komentatorek "Stary człowiek...", może dodałabym też Hobbita, który mnie przerósł (jako jedyna lektura w życiu).

    OdpowiedzUsuń
  4. "Lalka" i "Tajemniczy ogród" na pewno są w tym zestawieniu dla mnie dużym zaskoczeniem. Mnie natomiast bardzo brakuje tu "Krzyżaków"- najgorsza lektura ever ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o "Folwarku.." same pochlebne opinie, więc umieszczenie go tutaj jest dla mnie niemałym zaskoczeniem. "Tajemniczy ogród" czytałam co prawda wieki temu, ale chyba nie wspominam go jakoś tragicznie, ba! całkiem mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm... Przyznaję się szczerze, że żadnej z książek nigdy nikt nie kazał mi czytać. Folwark jest u mnie dla ochotników... Ja bym dodała 'W pustyni i w puszczy' ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Syzyfowymi pracami było przebrnięcie nawet przez streszczenie "Syzyfowych prac". :) Chociaż "Tajemniczy Ogród" mi akurat przypadł do gustu, ale jak wiadomo - o gustach się nie dyskutuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja akurat ''Lalkę'' uwielbiam. ''Syzyfowe prace'' też mi się podobały. Ale co ja tam wiem o lekturach, jak większości nawet nie przeczytałam ;) Zawsze miałam do przeczytania ciekawsze rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
  9. "Lalka"!? Toż to świetna powieść!

    OdpowiedzUsuń
  10. Folwark jako lektura? Nie spotkałam się. Osobiście jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki i uważam za jedną z tych, które znać należy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, z Folwarkiem Zwierzęcym nie mogę się zgodzić. Przecież ta książka jest genialna! A poza tym, wiele książek z twojego spisu widzę pierwszy raz na oczy, więc nie mogę się ustosunkować.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak to bywa z lekturami, że nie zawsze odpowiadają nam, a czytanie pod przymusem może byc męczące, nie mówiąc już o braku czasu na wszystko...

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdy ja chodziłam do szkoły - niektórych wymienionych przez ciebie książek nie miałam jako lektury. Zgodzę się "Nad Niemnem" - opisy mnie dobijały, ale "Lalka" bardzo mi się podobała.
    Ja do listy dodałabym Krzyżaków, Ogniem i mieczem oraz Potop - wiem, że to klasyki, ale podczas czytania przezywałam katusze. W życiu nie wrócę do tych pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  14. "Nad Niemnem" to według mnie najlepsza lektura w liceum.

    OdpowiedzUsuń
  15. "Lalka" o matko! To moja ukochana pozytywistyczna powieść!

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja się nie zgodzę, bo wiele z tych książek bardzo lubię. Nad Niemnem czy Noce i Dnie to bardzo wartościowe lektury nie mówiąc już o cudownej Lalce :) Są książki ponadczasowe i te wszystkie zdecydowanie się do nich zaliczają.

    OdpowiedzUsuń
  17. Lektury z reguły są nieciekawe. Ostatnią książkę czytałam, jak byłam małym brzdącem. Pamiętam do dziś jak mama mi ją czytała przed snem. Dlatego lubię tę książkę może dlatego, że pogłębiałam się w jej historię wcześniej, bez żadnego przymusu. Wiesz co mnie najbardziej w lekturach denerwuje? To, że najczęściej mają język prosty, jak dla dzieci ( np. Harry Potter) lub niezrozumiałą treść ( Pan Tadeusz). Jestem wymagającym czytelnikiem. Dla mnie w książce musi się bardzo dużo dziać, ale najbardziej przekonuje mnie do przeczytania styl pisania. Niestety, ale najczęściej nie można znaleźć dobrego stylu pisania w lekturach szkolnych :)
    http://dziennik-ali.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Przyznam szczerzę, choć trochę ze wstydem, że przeczytać lekturę szkolną zdarza mi się bardzo rzadko. Książki, z kompletnie innej epoki, gdzie kartki już wyblakły, a literki ledwo widać - to nie dla mnie. Powinnam zabrać się teraz za "Folwark zwierzęcy", ale brak mi chęci i motywacji. Niektórych z tych lektur jeszcze nie miałam (lub zostały one wycofane). Najgorsze jest to, że później na egzaminach (lub zapewne i na maturze) wiele rzeczy będzie opierało się na tych książkach, które niestety wypadałoby znać :(

    OdpowiedzUsuń
  19. z tego spisu czytałam tylko "Tajemniczy ogród" i muszę się z tobą zgodzić - miało być tajemniczo, a było różowo...

    OdpowiedzUsuń
  20. Przerabiałam tylko dwie książki z Twojego zestawienia, więc za bardzo nie mogę się odnieść do całego rankingu. Mi by chyba trudno było wymienić aż 10 najgorszych lektur.
    Większość osób twierdzi, że lektury są z zasady nieciekawe, jednak można wśród nich znaleźć takie perełki, książki, które wpływają na nasze życie. Niestety niektóre z nich rzeczywiście są beznadziejne. Ja do dziś nie wiem, w którym momencie moja nauczycielka widziała poczucie humoru w "Lalce"...

    ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Tajemniczy ogród czytałam w podstawówce o 4 nad ranem przy świetle wpadającym przez okno. Więc jak widać książka bardzo mi się podobała, jest idealna dla tego przedziału wiekowego. Teraz zresztą również bym po nią sięgnęła.
    Wydaje mi się, iż nad Niemnem wcale nie jest okropną książką. Tak samo jak Syzyfowe prace. Lalka jest długa i może trochę ciężka, jednak też zasługuje na chwilę uwagi. Trzeba się wczuć w każdą książkę, aby zrozumieć, jakie niesie przesłanie.

    OdpowiedzUsuń
  22. "Tajemniczy ogród" czytałam jak byłam mała i bardzo mi się podobał, ale wolałam film animowany na podstawie tej książki. Za to, gdy miałam ją jako lekturę, to skutecznie tę powieść znienawidziłam i mdli mnie, gdy tylko patrzę na półkę. Nie mam pojęcia dlaczego, bo w sumie cała historia tak z boku słyszana brzmi całkiem znośnie

    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

.... Pozostaw po sobie ślad na jednej z Zakurzonych Stronic.Każdy, nawet najmniejszy sprawi, że się uśmiechnę...

***

PS Komentowanie anonimowe jest możliwe tylko w weekendy. Spam, propozycje obserwacji, reklamowanie swojego bloga w inny sposób niż podanie odnośnika pod komentarzem ląduje w koszu. Do spamowania jest osobna zakładka, a ja spam czytam. Zachowujmy porządek na swoich blogach!