piątek, 6 listopada 2015

PODSUMOWANIE PAŹDZIERNIKA 2015







Już październik! Czy ja nigdy nie przestanę dziwić się, że ten czas mija tak szybko? Kolejny miesiąc przeleciał jak biczem strzelił. Choć z drugiej strony może to i dobrze – październik nie należy do moich ulubionych miesięcy, a powodem jest pogoda, która skutecznie zniechęca do zbierania kości z tapczanu i brak słońca. Dzięki temu, mimo przesunięcia godziny, o siódmej rano mam wrażenie jakby to była dopiero – nie przesadzając – trzecia nad ranem. No i jeszcze to zimno. Jak można odciągać mnie od grzejnika i wyciągać spod kocyka? Szczególnie że nie wszędzie kaloryfery działają, co samo w sobie jest strasznym okrucieństwem. Wszystko razem sprawia, że książki pozostają na dalszym planie, a i nawet po zaaplikowaniu sporej dawki kofeiny przypominam Grumpy Cata bardziej niż jakiekolwiek inne stworzenie na tej planecie pełnej, ciepłych miejsc, do których nie mogę wyjechać na całą zimę. wesołych Dlatego odliczam dni od Świąt i tygodnia – a może nawet więcej – wypoczynku, wlokąc się do weekendów, które jak na złość stają się coraz krótsze. Tym bardziej krótsze, że przybywa coraz więcej wspaniałych książek, które chciałabym przeczytać, a do głowy przychodzi coraz więcej słów i myśli, które mogłabym użyć w recenzjach. Nawet nie wyobrażacie sobie jakie to smutne. Oczywiście nie wspominam tu o płytach, których nie przesłuchałam do końca, ponieważ zasnęłam i których nie potrafiłam docenić. Ile to jeszcze potrwa? Ja chcę już wiosnę! Albo przynajmniej śnieg za oknem, kakao i zero problemów. Mam już dość zimy, zanim naprawdę się zaczęła.

Ale nie narzekam, bo i Wy prawdopodobnie nie macie dobrego humoru, a moje dziecinne narzekania psują Wam go jeszcze bardziej. Przejdźmy do podsumowania z prawdziwego zdarzenia, czyli gdybania na temat tego, co w tym miesiącu (nie) pojawiło się na blogu. Bo poza konkursem – którego rozwiązanie już w niedzielę – i kilkoma nowymi, ciekawymi współpracami recenzenckimi nic tu interesującego się nie działo i tygodniowe dziury, kiedy nie miałam czasu spokojnie usiąść i pomyśleć, nie mówiąc o napisaniu czegokolwiek trzymającego się kupy, zapychały kolejne odcinki Poetyckiej Niedzieli. Zresztą bardzo się cieszę, że polubiliście ten cykl, co piszecie mi w komentarzach. To bardzo dużo dla mnie znaczy, szczególnie że wstawianie wiersza w każdą niedzielę jest rzeczą dla mnie bardzo ważną, z różnych powodów, choć niewątpliwie ważnym zadaniem wierszy jest ratowanie Zakurzonych Stronic, kiedy jest ryzyko, że nie dam rady skrobnąć żadnej recenzji czy dłuższego tekstu. Chociaż mam nadzieję, że w tym miesiącu tak źle nie będzie, bo mam spore zaległości i moim zadaniem jest je nadrobić; w dodatku zawarłam kilka nowych, obiecujących współprac recenzenckich, co skutkuje poszerzeniem moich czytelniczych zainteresowań. Znalazłam także kilka stałych źródeł nowych książek, które tylko zachęcają mnie do coraz większego uzależniania się od czytania. Mam także kilka zupełnie nowych pomysłów na innowacje na Zakurzonych Stronicach i kiedy czas na to pozwoli coś jeszcze – jak zwykle pozmieniam. W każdym razie zobaczymy.

Tak jak pisałam miesiąc wcześniej, blogowy Instagram wygasa, ewentualne zdjęcia będą pojawiać się na Facebooku. Niepewny jest także los kolaży, w każdym razie dopóki nie wykombinuję jakiegoś dobrego, darmowego programu graficznego umożliwiającego ich tworzenie (jeśli jakiś znacie, proszę, napiszcie w komentarzach).

Przechodzimy zatem do spraw najważniejszych – książek i recenzji. Trzeba przyznać, że w tym miesiącu było – delikatnie mówiąc – średnio  ilościowo, ale za to świetnie jakościowo. Przeważająca większość z nich była względnymi nowościami, bo były to egzemplarze recenzenckie, więc mimo że na moich półkach pojawiło się mnóstwo innych ciekawych rzeczy (świadectwa wydawania wszystkich pieniędzy na książki), nie miałam czasu nawet ich dotknąć i gruntownie przejrzeć. No dobrze, przesadzam. W każdym razie dopiero teraz zobaczyłam jak wielkie mam zaległości i ile tego wszystkiego zostanie mi na resztki czasu, które bezsprzecznie będę mogła nazwać wolnym. Ale znów narzekam. Żebyście nie musieli tego wszystkiego czytać, przechodzę do konkretów.

0/10 -
0,5/10 –   
1/10 -
1,5/10 -
2/10 -
2,5/10 – 1 książka
3/10 –
3,5/10 – 1 książka
4/10 –
4,5/10 –
5/10 –
5,5/10 –
6/10 – 1 książka
6,5/10 – 1 książka
7/10 –
7,5/10 –
8/10 – 1 książka
8,5/10 –   
9/10 –
9,5/10 –
10/10 – 1 książka

Ilość recenzji: 6
Średnia: 6

Mimo wszystko październik podzielił sukces września. Bardzo się cieszę, że jednak udaje mi się dobierać lepsze książki, czytać lepszą literaturę i w końcu czerpać z tego tyle radości ile się da. Dobrze zresztą wiedzieć, że lekka zmiana profilu bloga na recenzje książek poważniejszych, znacznie bardziej ambitnych (a przynajmniej na takie, które wyglądają na ambitne) i rezygnowanie z większości czytadeł daje takie efekty. Bo – wbrew wszystkim pozorom – nie lubię pisać źle o książkach, wręcz przeciwnie: mogę je chwalić, marzę, żeby wszystkie książki były dobre. I to marzenie zaczyna się spełniać.

Najlepsza książka października: Sofokles, Król Edyp [recenzja]
Najgorsza książka października: Susan Monk Kidd, Sekretne życie pszczół [recenzja]

Ciepłego, miłego listopada życzy,
Kylie

Polub Zakurzone Stronice na Facebooku [klik!]

7 komentarzy :

  1. Oj nie tylko tobie czas szybko mija. Ciesze się, że w październiku lepiej trafiałaś z książkami :) U mnie było wiele rozczarowań :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Podzielam Twoje zdanie- to zimno i raczej niemrawa pogoda zniechęca skutecznie. Wystarczy, że wrócę do domu i zasypiam na stojąco. Staram się jednak czytać jak najwięcej, więc najgorzej również nie jest ;)
    Miałaś bardzo dobry październik, taka średnia jest całkowicie satysfakcjonująca :) Wspaniale, że udaje Ci się czytać same dobre książki, zdecydowanie przyjemniej jest pisać pochlebne opinie :)
    Gratuluję również kolejnych współprac! :D
    Pozdrawiam!

    NiczymSzeherezada.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja natomiast uwielbiam zimę i z każdym kolejnym dniem czuję jak napływają do mnie nowe siły życiowe. Co do wyników - liczy się jakość. Osobiście, łatwiej mi pisać recenzje negatywne, albo książek przeciętnych, niż wychwalać dobre pozycje. Oczywiście recenzje pozytywne też wstawiam, jednak napisanie ich zabiera mi o wiele więcej czasu i zawsze mam wrażenie, że są sztuczne.
    Pozdrawiam i życzę udanego listopada. I ciepełka.


    http://niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. O? Nie pokochałaś 'Sekretnego życia pszczół"?

    OdpowiedzUsuń
  5. Sekretne życie pszczół mam w planach.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do darmowych programów graficznych, próbowałaś może narzędzi online: http://photogramio.com/ --> z tego korzystam, gdy nie chce mi się odpalać Gimpa i czekać aż się załaduje, do podstawowej obróbki zdjęć (unormowanie kolorów, przycinanie, kadrowanie, dodawanie filtrów/tekstur), ale na stronie jest też możliwość tworzenia kolarzy. I jeszcze taka: http://www.picmonkey.com/ --> ale korzystałam z wersji demo, całkiem fajna aplikacja z zaawansowanymi narzędziami (nawet programy graficzne na PC takich funkcji nie posiadają) i także możliwość tworzenia kolarzy - wersja demo jest na 30 dni darmowa.

    OdpowiedzUsuń

.... Pozostaw po sobie ślad na jednej z Zakurzonych Stronic.Każdy, nawet najmniejszy sprawi, że się uśmiechnę...

***

PS Komentowanie anonimowe jest możliwe tylko w weekendy. Spam, propozycje obserwacji, reklamowanie swojego bloga w inny sposób niż podanie odnośnika pod komentarzem ląduje w koszu. Do spamowania jest osobna zakładka, a ja spam czytam. Zachowujmy porządek na swoich blogach!