czwartek, 10 lipca 2014

Nie zgadzam się na takie powieści. Recenzja książki

Pewnego dnia moja kuzynka kupiła sobie oryginalne conversy, które, jak wiecie, nie są tanie. Dumna poszła do tej swojej budy i .. co? Po tygodniu większość dziewczyn miała takie same. Różniły się tylko kolorem. Te dziewczyny zadały sobie trud kupienia takich drogich butów w Internecie, tylko dlatego, że moja kuzynka miała takie. Kiedy mi o tym napisała, walnęłam głową w klawiaturę komputera. No ale co, ludzie tacy są i to nie tylko w szkole czy w pracy, ale w literaturze także. Na pewno? Zobaczmy.

Suzanne Collins, Autorka znakomitej trylogii Igrzyska Śmierci, wpadła na genialny pomysł: napisała książkę, której akcja dzieje się w przyszłości, przyszłości okrutnej i złej. Przedstawiła to z polotem i lekkością, a jej świat ma ręce i nogi. Opowieść jest mądra i nie jest – że się tak dosadnie wyrażę – dla byle kogo. Daje dużo do myślenia. No i niestety, ma potencjał komercyjny, szczególnie, kiedy spłyci się ją do relacji Katniss-Peeta-Gale. Po ekranizacji, ale nawet już przed nią, utworzył się fandom, a pisemka dla młodzieży produkowały kolejne newsy na temat grającej główną rolę w filmie Jennifer Lawrence. No i pojawiły się naśladowczynie, a właściwie cały nowy gatunek science-fiction nazywany dystopią (od utopii). A o ile Igrzyska to jedyna książka dla młodzieży, która przetrwa lata, bo to świetna rzecz, to wszystkie naśladowczynie (no, ostatnio znalazłam dwa wyjątki, ale nie są one dokładnie tym, co mamy tutaj) ledwo potrafią złożyć zdania podrzędne w swoim ojczystym języku i szybko wyginą. Przykład? Proszę bardzo.

Beatrice mieszka z rodzicami w mieście założonym na ruinach Chicago. Społeczeństwo to jest podzielone na tzw. frakcje. Każda frakcja pełni w społeczeństwie jakąś rolę, na przykład Prawi są prawi, Altruiści muszą bezwzględnie poświęcać się drugiemu człowiekowi, Nieustraszeni są nieustraszeni i bronią prawa, Serdeczni są serdeczni, a Erudyci wciąż rozwijają nowe technologie. W wieku szesnastu lat należy wybrać, to jakiej frakcji będzie się należeć, przed czym są wykonywane Testy Przynależności, aby pomóc w wyborze. Jednak okazuje się, że Beatrice może przynależeć do wszystkich, w każdym razie do większości frakcji jest więc Niezgodna. A Niezgodni nie mają łatwego życia, wręcz przeciwnie. Niezgodni są tępieni.

Mimo tego Tris, bo takie jest nowe imię bohaterki, przystępuje do Nieustraszonych. Tam poznaje pewnego młodego człowieka (tysiąc dolców dla każdego, kto odgadnie, czy ów przystojniak będzie chłopakiem głównej bohaterki czy nie), o intrygującym pseudonimie Cztery. Tak naprawdę nazywa się Tobias i jest niedobrym synem swojego ojca, również z tej frakcji co Tris. Jednak sielanka nie trwa długo. Zaczyna się wojna – konflikt między Altruistami a Erudycją, konkretnie konflikt między rządem Altruistów, a demoniczną babką z Erudycji, której przypadkiem nie wyjawiono pewnych tajemnic. Tak się składa, że giną rodzice Tris, a ona sama ucieka, zdążywszy przedtem zabić swojego przyjaciela. I na tym kończy się książka pierwsza i zaczyna się książka druga. Hm.

Jeśli ciężko mi znaleźć plusy, to nie spodziewajcie się, że pozytywnie ocenię książkę. A tutaj bardzo ciężko znaleźć plusy. Bardzo. W takich okolicznościach z pomocą zwykle przychodzi okładka, ale tym razem i to zawodzi – niestety. Szukamy więc dalej.. dalej.. Całkiem niezły był pomysł z tymi strzykawkami z różnymi rodzajami serum. No i styl Autorki (choć to będzie dość naciągane, ale co tam, i tak już jestem bardzo wredna dla popularnych książek) trzyma się do kupy i całkiem nieźle się to czyta. Szybko. Płynnie. I dzięki temu, jeśli ktoś czyta kilka książek na rok, pomijając oczywiście moich drogich Czytelników, nie zauważy wielu błędów, a wręcz pokocha tę książkę miłością głęboką i prawdziwą. Ot, cała tajemnica powodzenia tego dzieła.

Jak wspominałam wyżej, z okładką nie jest dobrze. Jakieś coś w kręgu ognia, co dziwnie kojarzy się z kosogłosem Katniss, podrobiona recenzja New York Timesa, lub napisana po znajomości i jakieś miasto. Całość szarobura, mało porywająca. Zresztą, czy ja już zapomniałam, że wydawnictwo Amber ma ogólnie słabe okładki?

Bohaterowie nie są pełnokrwiści, jak to jest w Igrzyskach. Tris to walcząca Bella ze Zmierzchu, tak samo mdło nudna i nijaka. Tobias to kolejny przystojniak, ile już może ich być. Przyjaciółka Tris równie nijaka, a reszta bohaterów udaje tylko ludzi, którzy mają jeszcze psychikę. Są puści, nudni, rozlaźli i bez najmniejszych problemów zapomina się o nich po kilku godzinach od przeczytania książki. Co ja mówię. Na świecie jest mnóstwo innych, bardziej absorbujących rzeczy niż przebywanie w towarzystwie takich kukiełek. Co ja mówię. Ukochane z dzieciństwa Gumisie i Smerfy przy tych, poniekąd dorosłych osobach, są postaciami o głębokim charakterze. Każdy psychoanalityk strzeliłby sobie w łeb, gdyby przyszła do niego Tris z przyjaciółmi. Chociaż szczerze mówiąc Tris naprawdę potrzebowała pomocy – ilość zachowań z pogranicza głupoty i kretyństwa klasyfikuje ją jako dobrą pacjentkę szpitala psychiatrycznego. Uuu, mocne słowa, prawda? Ale, uwierzcie, ta książka mnie naprawdę zdenerwowała.

Świat przedstawiony w książce nie grzeszy intelektem. Jak ktoś mądry powiedział czy napisał w Internetach, nie jest to możliwe, by społeczeństwo dało się podzielić na frakcje – wszyscy jesteśmy Niezgodnymi i to jest, niestety, droga Autorko, prawda. Wszyscy jesteśmy nieco mądrzy, nieco nieustraszeni, nieco serdeczni, nieco altruiści.. Każdy z nas jest niepowtarzalną mieszanką. Nie dalibyśmy się zakwalifikować do frakcji, chyba, że ktoś zrobiłby nam pranie mózgu, ale to już inna sprawa. No bo kto, do licha, przez całe życie chciałby być serdeczny? Albo nieustraszony? W gruncie rzeczy, nawet bohaterowie książki mieszkający w Altruizmie albo w Nieustraszoności, mimo że ich dominującą cechą był altruizm czy nieustraszoność, byli i serdeczni, i inteligentni i tak dalej, czyli każdy z nich był Niezgodny. Broń Autorki odwróciła się przeciwko niej, a ja śmiałam się pod nosem, czytając owe wypociny.

W dodatku Autorka nie napisała, co tak naprawdę zniszczyło Chicago. Po prostu zostało zniszczone, bo ludzie zaczęli się nawzajem zabijać. O co? Porównując znów do Igrzysk Śmierci (niestety, podróbka nigdy nie uniknie porównań z oryginałem), tam mamy napisane, jak doszło do straszliwej wojny, po której pamiątką były Igrzyska Głodowe. Każdy kto czytał ten wie, w każdym razie miało to jakiś sens. A tutaj? Cóż, nie wszyscy przejmują się takimi szczegółami. Zresztą i tak miasto nie wydaje się jakoś specjalnie zniszczone, bo i stara karuzela jest, i szkoła, i wieżowce. Raczej nie sądzę, by po wojnie takie rzeczy zostały.

Jeśli chodzi o wątki, jest jeden, doskonale rozbudowany Wątek oraz mnóstwo innych, które są niteczkami, które się rwą i dyndają sobie gdzieś w powietrzu, mniej lub bardziej logiczne. Tym Wątkiem jest oczywiście wątek miłosny – niezwykle ciekawa (czytaj: przewidywalna) opowieść o Tris i Tobiasie (nawet litery ich imion się zgadzają, jakie to słodkie). Pozostałymi, bardziej nielogicznymi i dopchniętymi „na siłę” jest przede wszystkim bezsensowny wątek wojny, z którego nic nie rozumiem, wątek Tris jako Niezgodnej, oraz mniejsze, często się urywające w beznadziejny sposób, dotyczące jej znajomych i przyjaciół, o rodzicach już nie mówiąc. Jej matka jest również Niezgodną, a o ojcu prawie nic nie wiemy, no, chyba żeby pod uwagę wziąć to, że go zabili.

Styl, jak wyżej powiedziałam, jest całkiem lekki i to wpływa pozytywnie na odbiór powieści. Jednak jeśli chodzi o bogactwo słownictwa, nie jest tak dobrze. Kolejna pisarka, która powinna zjeść słownik. Wpisuję ją na górę listy, bo zależy mi na tym, żeby kupić jej jakiś specjalnie lekkostrawny, bo wydaje się być zwykłą białogłową. Pomijając to, punkciki odchodzą do Mrocznej Puszczy, by już nigdy nie wrócić, za opisy, a raczej za ich brak. Pisarka powiedziała nam, że wokół ulic stały baraki i opuszczone domy, w których kryli się Bezfrakcyjni. No dobra, ale jak wyglądały? Poza tym w futurystycznym świecie Tris nie ma nieba. Jakie to smutne, prawda? Biała plama. Autorka też chyba raczej nie patrzy w niebo. Przynajmniej nie często.

Każdy pomysł ma jakiś tam polot. Nawet historia o kurczaku, który uciekł z McDonalda. Sęk w tym, że często sam pisarz nie wie, co ma pisać, albo jak ma napisać. Albo chce, żeby się sprzedało, chociaż intelektem dorównuje twórcom książkowej alternatywy. Jednak Autorka tego bestselleru pewnego dnia, po przeczytaniu kolejnej książki zwanej dystopią czy antyutopią, stwierdziła, że potrafi. Nie ma tu wielkiego potencjału, bo kopie go raczej nie mają, a gdyby jeszcze jakiś jeszcze był, to zginął przytłoczony wątkiem miłosnym. Wystarczy napisać coś podobnego, a kiedy sypnie się groszem agencjom literackim, wypociny sprzedadzą się w bardzo szybkim tempie. Niestety taka jest prawda i nie da się tego zmienić.

Szczerze mówiąc, wszystkie rzeczy, które, mam nadzieję, wypisałam w miarę ludzki i zrozumiały sposób, wcale mnie nie zaskoczyły. Od jakiegoś czasu, mniej więcej od wtedy, kiedy w mediach tych z rodzaju płytkich, pojawiły się zapowiedzi filmu Igrzyska Śmierci, zaczęłam z rezerwą podchodzić do dystopii, tego nowego odłamu SF. Od początku nie wymagałam od tej książki dużo i na szczęście, bo się nie rozczarowałam. Kolejna historia, która zostanie zapomniana za kilka lat. Tak mi przykro Tris, ale musisz się z tym zgodzić.

Tytuł: „Niezgodna”
Autor: Veronica Roth
Moja ocena: 1,5/10

(recenzja archiwalna) 




8 komentarzy :

  1. Uuu. Mi się książka podobała mocno przeciętnie, ale aż tak niskiej oceny nie dałam. Zgadzam się z tobą we wszystkich punktach (a szczególnie w tym, że na szczęście szybko się czyta). Zapomniałaś chyba jednak o czymś: Tris jest strasznie irytująca. To chyba najgorsza główna postać żeńska w młodzieżówce z jaką się spotkałam! Również nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dużo osób porównuję tę trylogię do kultowych "Igrzysk śmierci" , wkrótce przekonam się czy rzeczywiście jest do niej tak podobna ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Niezgodną" i jestem oburzona Twoją recenzją, ponieważ...
    mam identyczne zdanie ^^ Nie wiem, jak można wymyślić coś tak strasznego! Ani pomysł nie przyciąga uwagi, a tym bardziej styl pisania autorki. Zresztą nie będę się rozpisywać, bo wszystko już napisałaś.
    Boję się jednak, że jestem jedną z tych dziewczyn, które kupiły conversy, bo ktoś inny tak zrobił. Po "Niezgodną"sięgnęłam tylko dlatego, że ostatnimi czasy zrobiła się popularna. Nie mam pojęcia dlaczego...
    "Ukochane z dzieciństwa Gumisie i Smerfy przy tych, poniekąd dorosłych osobach, są postaciami o głębokim charakterze." - rozwaliłaś mnie tym :)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja od samego początku nie dałam się zwieść i kiedy ta książka wychodziła podeszłam do niej bardzo sceptycznie. Do tej pory jej nie przeczytałam i chyba nie zamierzam. Nienawidzę książek wypromowanych na popularności innych książek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajna recenzja. Podoba mi się, że tak uzasadniasz swoje stanowisko, bo czytałam wiele recenzji, przy których nie do końca rozumiałam dlaczego komuś się książka nie podobała. Mimo tego, że mam zupełnie inne zdanie, nie dziwię się, że Tobie się nie spodobała. Muszę przyznać, że nie jestem zbyt wymagającym czytelnikiem, więc to pewnie dlatego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja i tak po nią chcę sięgnąć:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Twoje recenzje, Kylie! Podpisuję się pod każdym zdaniem. Tris doprowadzała mnie do białej gorączki, antyutopijny świat rozbawiał swoją płytkością i naiwnością do łez, nie mówiąc już o... wszystkim. W blogosferze krąży bardzo dużo recenzji nazywającej tę książkę genialną i za każdym razem zastanawiam się, czy przeczytałam inną "Niezgodną" Veronici Roth, czy po prostu jestem dziwna.Najgorsze w tej książce jest to, że kiedy ją czytałam odnosiłam wrażenie, że autorka na siłę zrobiła z Petera II Voldemorta. Chciał zabić Tris, bo... bo miała lepsze wyniki w nauce???? Serio, pani Roth? Wątek wojny spłycony do granic możliwości i na tym kończę ten komentarz, bo jak wspomnę o wątku romantycznym to coś mnie trafi i z klawiatury + najbliższej książki zostaną skrawki.

    Pytanie za sto punktów: dlaczego Niezgodna jest bestsellerem?
    Ja do dziś nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech, czytałam toto... i o dziwo książka nie wzbudziła we mnie większych emocji - ot tak, czytam, czytam, czytam... i nagle koniec, a moja reakcja: "Aha".
    Jak zwykle świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń

.... Pozostaw po sobie ślad na jednej z Zakurzonych Stronic.Każdy, nawet najmniejszy sprawi, że się uśmiechnę...

***

PS Komentowanie anonimowe jest możliwe tylko w weekendy. Spam, propozycje obserwacji, reklamowanie swojego bloga w inny sposób niż podanie odnośnika pod komentarzem ląduje w koszu. Do spamowania jest osobna zakładka, a ja spam czytam. Zachowujmy porządek na swoich blogach!