piątek, 8 sierpnia 2014

(for)Ever jak zwykle. Recenzja książki

Napad na Empik: wbiegamy z kuzynką do środka, liczymy pieniądze i idziemy do działu z książkami, gdzie możemy stać cały dzień. Tę książkę, należącą do działu dla młodzieży/fantastyka, znalazłam przy regale z opasłymi encyklopediami. Pewnie ktoś miał zamiar wziąć, ale w końcu zostawił ją tutaj. Na początku pomyślałam, że to jakaś powieść po angielsku, ale później, głupia, zorientowałam się, że tytuł jest nieprzetłumaczalny. Zaciekawiona okładką zajrzałam do środka. No i proszę! Na jednej z pierwszych stron, jak byk, Evanescence pisze. Przecieram oczy. Dalej jest tam Evanescence. Napaliłam się na tę powieść, bo, (znów głupia) myślałam, że jeśli Evanescence, to dobra będzie. Cóż, o moich przeżyciach niżej.

Ever kiedyś była popularna w szkole, jednak z czasem się to zmieniło, kiedy w wypadku samochodowym zginęli jej rodzice. Ona od tego czasu nabiera paranormalnych zdolności: widzi aury, zmarłych i słyszy myśli innych ludzi. Dlatego zaczyna się przyjaźnić z wyrzutkami w szkole: z Haven, Gotką, wcześniejszą baletnicą, hip-hopowcem i Bóg wie czym jeszcze a także z Milesem, gejem. Ogłusza się rockową muzyką, nosi okulary i w ogóle nie zachowuje się normalnie. Pewnego dnia do jej klasy przychodzi nowy, przystojny chłopak. I co robi? Tak, stóweczki dla wszystkich, którzy zgadli: siada z Ever. I zakochuje się w niej, ona w nim i jest tak pięknie i w ogóle.

Damen okazuje się być Nieśmiertelnym, czymś w rodzaju wampira, który się kocha w bohaterce od wielu wcieleń. Napastuje ją jednak była żona przystojniaka, Drina, która przez wszystkie wcielenia, zabijała Ever.

Ot, cała akcja, nawet nie sto siedemdziesiąt stron czytania. Przeczytałam w czasie trzech godzin jazdy z Warszawy do naszego miasta, słuchając drugim uchem piosenek Evanescence (o którym była tylko jedna wzmianka), a drugim szpiegowałam kuzyna, który szeptał intymnie do dziewczyny w telefonie. Bez specjalnego skupienia przeczytałam wszystko, po lekturze sądząc, że to całkiem, całkiem niezła i nieco oryginalna książka. Jednak po jakimś czasie moje poglądy się wyklarowały i teraz wszystko widzę jasno: wszystkie niedociągnięcia i plusy tej powieści.

Okładka jest zaletą, która się rzuca najbardziej w oczy. Czarnowłosa, wyglądająca na zbuntowaną dziewczyna z tulipanami na ciemnobłękitnym tle. Fajne i ciekawe. Jeśli chodzi o treść, wątek paranormalnych zdolności, które przypominały chorobę psychiczną, spodobał mi się, tak samo, jeśli chodzi o Riley, młodszą, umarłą siostrę Ever, dotyczący przebaczenia i pogodzenia z tym, co się stało – dopóki Ever nie przestanie się obwiniać o to, że zabiła swoją rodzinę, siostra nie może iść do pewnej krainy zwanej Summerlandem.

Reszta jest pieklenie schematyczna. Życiowa niedorajda, osoba, wydaje się, stojąca na straconej pozycji, w dodatku jeszcze sierota i wariatka, poznaje superfaceta. Przystojnego, niesamowicie wykształconego, bez wad i takiego, który zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. No i owa niedorajda stanie się kimś ważnym i w dodatku bardziej zdrową psychicznie osobistością niż większość innych ludzi. Napisać listę książek, które są tak samo podobne jak ta? Ojoj, trochę tego dużo było. No i jeszcze to, te płytkie uczucie. Dacie wiarę, że on gonił za nią od wcielenia do wcielenia, żeby tylko straciła z nim dziewictwo? No tak, następny przystojny puściej i ześwirowana blondyneczka. Przynajmniej uśmiałam się z papierowych postaci i tego, że Autorka gloryfikuje uczucie, którego nawet nie było.

Styl? Niczym się nie wyróżnia spośród tysięcy innych pozycji. Narracja pierwszoosobowa, ubogie słownictwo, brak ciekawych, plastycznych opisów, akcja.... no cóż. Autorka tak sztywno trzyma się schematów, że powieść jest tylko i wyłącznie paranormal romanse, niczym więcej. Przynajmniej inni wplątują jakiś realizm magiczny, horror, kryminał czy coś, a tu.. mamy czysty, dziewiczy (he, he) ten fascynujący gatunek, połączony z lansowaniem modnych idei, tym razem homoseksualizmu. Rozumiem, że teraz ludzie kładą nacisk na tolerancję tego zjawiska społecznego, ale na pewno nie na oswajanie młodzieży. Gej/lesbijka w szkole też już mocno trąca schematem. Dobrze, że napisane jest wystarczająco lekko, przystępnie i nieźle, by przebrnąć przez książkę i zabić nudę w dłużącej się drodze.

Jeśli chodzi o Ever, Damena, Haven oraz innych bohaterów książki, są oni papierowi i nudni. Z Ever postać byłaby świetna, ale oczywiście dziewczyna wciąż powtarza, że jest wariatką, żałuje swojej roli klasowej gwiazdy i jest dla wszystkich bardzo wredna. Nie docenia starań cioci, wciąż siebie obwinia i ogólnie zachowuje się beznadziejnie. Taka oklapnięta maruda, snująca się z kąta w kąt i czekająca aż przyjdzie niesamowity Damen, który jest słodki, tajemniczy, uroczy i ogólnie taki, jakiego chciałaby każda dziewczyna. Ideał. Haven też jest niezła, ale, Jezu, ile można powtarzać, że robi tak dlatego, żeby ktoś ją zauważył? I jak można być tak naiwnym i iść za kimś, który się raz do niej uśmiechnie?! Coś tam było, jakieś wątki psychologiczne, ale one się urwały – może pisarka uznała, że Czytelniczki się zanudzą, albo nie potrafiła tego ciągnąć dalej? A może uznała, że powieść o Ever nie uniesie tego tematu. I znów papierowe, nudne postacie – tak będzie zawsze we wszystkich książkach..

Dużo w tej książce odniesień do buddyzmu. Czakry, medytacja, mosty do świata zmarłych (to akurat, uwaga, ma dużo wspólnego z scjentologią), posążki Buddy i wcielenia.

Co sądzę o tej książce? Z biegiem czasu zaczynam żałować, że ją kupiłam, choć fajnie wygląda na półce. Od jakiegoś czasu mam zamiar przeczytać następną część, ale kiedy sięgam po tą książkę, wypożyczoną z biblioteki, zawsze przychodzi mi do głowy jakaś inna, o wiele ciekawsza i lepsza książka i kontynuacja ląduje w głębi szuflady. Ale.. często biorę tę powieść ze sobą do samochodu, bo pozwala jednocześnie czytać i słuchać radia, czyli marnować mniej czasu, w dodatku nieźle relaksuje. I choć te powieści będą forever and (E)ver takie same, czasami warto przeczytać coś, co zawsze będzie takie same, jednakowe i nigdy się nie zmieni.

Tytuł: „Ever”
Autor: Alyson Noel
Moja ocena: 2,5/10 

(recenzja archiwalna) 

9 komentarzy :

  1. Też widziałam tą książkę w empiku jednak zdecydowałam sie kupić inną. Może i lepiej... Recenzje sa podzielone ale może kiedyś do niej wróce ZAPRASZAM DO MNIE http://recenzje-ksiazekfilmow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostałam ją w prezencie od mamy wiele lat temu i wtedy nawet mi się podobała, choć obyło się bez większych zachwytów. Można przeczytać, lecz nie warto liczyć na nic więcej.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę czytałam i przyznam szczerze, że o ile tę część jako tako przeczytało mnie się miło, to dalsze części już nie...seria nie godna polecenia ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Im dalej tym gorzej. Jedna z najgorszych serii jakie czytałam.

      Usuń
  4. Ojej jaka niska ocena. Słyszałam o książce i mówili mi, że kolejne części są gorsze :D

    OdpowiedzUsuń
  5. 2,5/10 - szkoda mi czasu na taką książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki nie czytałam, bo nie specjalnie spodobał mi się opis. Z tego co widzę dobrze zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem Ci, że ja mam całą serię (rzeczywiście ładnie wygląda na półce) i dziś z perspektywy czasu wspominam ją nieźle. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia i teraz pewnie też dałabym niską ocenę, jakiś 3+/6 :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Typowy przykład marnowania ładnej okładki dla beznadziejnej książki... Jak dla mnie to był zdecydowany przerost firmy nad treścią, bohaterka miała zdecydowanie za dużo darów, które dodatku nie zostały dobrze opisane a jedynie wspomniane. Do tego Damen. Nie lubię gościa, zwłaszcza przez drugą część gdzie bezustannie namawia bohaterkę do seksu... Jak dla mnie Ever to jedna z najgorszych książek. I nie pytaj czemu w takim razie sięgnęłam po część drugą, bo sama nie umiem tego wytłumaczyć :-P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

.... Pozostaw po sobie ślad na jednej z Zakurzonych Stronic.Każdy, nawet najmniejszy sprawi, że się uśmiechnę...

***

PS Komentowanie anonimowe jest możliwe tylko w weekendy. Spam, propozycje obserwacji, reklamowanie swojego bloga w inny sposób niż podanie odnośnika pod komentarzem ląduje w koszu. Do spamowania jest osobna zakładka, a ja spam czytam. Zachowujmy porządek na swoich blogach!