sobota, 16 sierpnia 2014

Teoretycznie możliwa świetna powieść. Recenzja książki

Zastanawiał się ktoś, co by było, gdyby Niemcy wygrali wojnę? Tak, wiem, to byłaby katastrofa, bo, bestie są sprytniejsze od naszych Wielkich Braci, z którymi, wbrew powszechnym przekonaniom, żyjemy w całkiem dobrych stosunkach. Zniemczony świat! Zero pięknego języka angielskiego, zero jeszcze piękniejszego polskiego, muzyka tylko po niemiecku (wiadomo, że tak się nie da), a o literaturze już nawet nie myślę, bo po co? Jak sobie to wyobrażę, to aż ciarki mnie przechodzą. Brrr.. Choć Niemcy piszą dobre kryminały, to by zniszczyli wszystkie dzieła Sienkiewicza (szczególnie „Krzyżaków”) i nie miałabym swoich ukochanych powieści. A może bym nawet nie wiedziała, co to Polska, bo matka byłaby zniemczoną Polką, a ojciec przystojnym oficerem SS? A co byłoby, gdyby Hitler pewnego dnia zmartwychwstał i cofnął się w czasie, by zmienić bieg wojny? Gdyby naprawdę tak wygrał, a przeszłość zostałaby zmieniona tak, że teraźniejszość przeobraziła się w Starożytny Rzym z Hitlerem w roli cezara? Myśleć straszno.

Niemcy pozostawili na polskich ziemiach wiele tajemniczych pamiątek – by wspomnieć tu chociaż Wilczy Szaniec, albo zamek w Książu, siedzibę Hitlera. Tak naprawdę nie znamy okoliczności jego śmierci – czy tak naprawdę zabił się tamtego dnia w obleganym Berlinie? Czy to był (znów) jego sobowtór i nic nieświadoma żona? A tajemnicze eksperymenty, przez które zmarło mnóstwo Polaków (między innymi, na zapalenie opon mózgowych, siostra mojej babci) i które miały służyć laboratoryjnemu wytworzeniu doskonałej, idealnej rasy Niemców czy jakoś tak? A tunele, ryte przez polskich więźniów, prowadzące nie wiadomo dokąd i zrobione nie wiadomo po co, przez co ginęło wielu ludzi? W jednym z takich tajemniczych bunkrów mamy znajomego, który zajmuje się oprowadzaniem turystów. Mówi, że czasami pojawiają się tajemnicze typy, które węszą wkoło i jakby sprawdzają, że nic nie zostało powiedziane czy wyjaśnione. A machiny szyfrujące, wciąż niezbadane aspekty życiorysów generałów Hitlera...? Kto wie, co Niemcy wymyślili, ale ukryli przed naszymi oczami. Pewne jest, że zagadki III Rzeszy wciąż budzą naszych rodzimych pisarzy fantasy z paranormalnego otępienia i powołują do życia świetną literaturę..

Tata Neta pracuje nad dziwnym projektem badawczym. W maleńkiej, nadmorskiej miejscowości Milo znaleziono rzecz bardzo osobliwą. Zagadkowa aparatura z pierścieniem z czasów II Wojny Światowej, wciąż ma się bardzo dobrze i na dodatek pracuje. Kable ciągną się w nieskończoność, maszyna ma dziwne cykle pracy i żaden z naukowców nie potrafi rozgryźć, co to takiego. Gdy Net przyjeżdża do ojca na weekend i niechcący uruchamia maszynerię (nie, nic tam nie maca, broń Boże). Z pierścienia ulatnia się cień.. jakiś ludzki cień. Odtąd zjawa w niemieckim mundurze wojskowym będzie pilnowała przyjaciół, którzy przyjechali do Milo na wakacje i nie popuści, aż sami znajdą w środku pierścienia. No właśnie. Co czeka ich po drugiej stronie maszynerii? I czy uda im się rozwiązać największą i najbardziej tajemniczą zagadkę Hitlera i II Wojny Światowej?

Asem z fizyki nie jestem, ale tutaj, o dziwo, wszystko zrozumiałam. Wszystko. Wykłady, których w książce było kilka, poparte zostały ciekawie opisanymi przykładami, tak, że można w najgorszym przypadku poprzeć się własnym mózgiem, by dobrze zrozumieć to, co będzie działo się później. W ogóle, akcja jest szybka już od pierwszej strony. Dużo się dzieje, a po całej sprawie z rosiczką przechodzimy powoli do głównego tematu powieści, wciąż razem z tym niepowtarzalnym i lekkim humorem Autora, który promienieje z każdej strony. Razem z bohaterami, bardzo dobrze i dokładnie wykreowanymi, coraz bardziej zaczynamy się bać, choć naprawdę nasz lęk jest irracjonalny. Pisarz stopniuje napięcie, a kiedy sięga ono zenitu, szybko i efektownie wyładowuje je. I tak zaczynamy naszą podróż po świecie: zaczynamy od Londynu, przez Warszawę w czasach komunizmu, Warszawę przyszłości i straszliwą, ale odległą przyszłość, którą Autor prorokuje na podstawie ciągu przyczyn i skutków, zgodnych z nauką.
Największym plusem, obok świetnych bohaterów, akcji i humoru, jest napięcie. Jak napisałam wyżej, dawkowane jest niemal jak w słynnych filmach Hitchcocka czy w niektórych szwedzkich kryminałach. W dodatku nastrój jest wyczuwalny wszystkimi nerwami; jest to robione w sposób mistrzowski, bo nie ma wielu opisów, a jednak strach się bać, nawet w takim pięknym miejscu jak Warszawa przyszłości. Po drugie, naprawdę nie chcę nikogo straszyć, ale wizja przyszłości jest bardzo prawdopodobna – przy takim postępie technicznym.. Już w Polsce mają pojawić się Google Glass, a co będzie za sto lat? Ujął mnie także nasz kochany, sympatyczny komunizm przestawiony przez pisarza, a także niektóre postacie: jakaś cecha, którą Autor gdzieś przyuważył, wyolbrzymiona i zabawnie przerysowana, polskie realia, prawdopodobne tezy, błyskotliwe pomysły, humor, ale także zdolność do dojrzałej refleksji, sprawiają, że nie jest to powieść monotematyczna, wręcz przeciwnie. Motywy, tematy, wątki i drobne sceny, zespolone ze sobą niewiarygodnym wydarzeniem i ucieczką przed wrogami, którzy wciąż depczą bohaterom po piętach (a także tajemniczego zdarzenia, jakim jest rozbrajanie bomby zegarowej; owa bomba zegarowa pojawia się w każdym tomie Felixa, Neta i Niki, co czego jestem pewna, nie jest przypadkowe), sprawia, że nie można się od powieści oderwać i wciąż się chce więcej i więcej.

Wiele osób miało rację, twierdząc, że to jest wprost idealna opowieść na film, ale, niestety, wyszedł gniot. Tego filmu nie mogę moim rodakom wybaczyć. Jak tak można zagrać, nakręcić?! Żenada. W geście protestu oddałam płytę kuzynce, niech się podnieca zanim przeczyta książkę.

Książka ma dwie wady, które, niestety, sprawiają, że nie mogę powieści wystawić najwyższej noty. Otóż, po pierwsze, książka jest za krótka. Jak dla mnie, Autor powinien rozszerzyć książkę jeszcze o jakieś trzysta stron. Mogłabym czytać o tym w nieskończoność, ponieważ mam świadomość, że jest to motyw bardzo nośny i gdyby pisarz miał więcej pomysłów, mógłby pisać to w nieskończoność. Druga to błąd historyczny. Gdzieś tam natknęłam się na zdanie, że Ruscy nie zabiją głównych bohaterów, ponieważ są dziećmi. Ale przecież, jak wiemy, Ruscy zabijali wszystkich. Wiem, że czepiam się szczegółów, bo jestem taka głupia baba, co doszukuje się dziury w całym, ale przecież Autor, jeśli pisał o czasach II Wojny Światowej, powinien dbać o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Prawda? Prawda. To mnie bardzo uraziło, ale jakoś, po jakimś czasie, przebolałam to.

Kupiłam sobie niedawno w Empiku i teraz dumnie stoi na jednej z najbardziej widocznych półek w moim, zawalonym książkami, pokoju. Czytałam mamie, która nie kręciła przy tym nosem, jak przy innych powieściach dla młodzieży, ale naprawdę słuchała i śmiała się ze mną. Z tego wszystkiego widać, że to nie jest tylko teoretycznie możliwa świetna książka. To jest świetna książka i największy sukces jej Autora.

Tytuł: „Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa”
Autor: Rafał Kosik
Moja ocena: 7,5/10

(recenzja archiwalna) 



Zapraszam także do komentowania poprzedniej recenzji. Pozdrawiam. 


7 komentarzy :

  1. Nie wiem czemu, ale ta historia mnie nie kusi :( Od samego początku nie mam ochoty poznać bohaterów. Tak masz rację Ruscy zabijali (Ukraińcy jednak byli okrutniejsi )

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tę serię, chciałabym mieć okazję przeczytać wszystkie części!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tu dużo mówić: kocham tę książkę, kocham całą serię i kocham jej autora:)
    W dodatku to polska literatura. Świetna polska literatura.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oo akurat ta część stoi u mnie na półce. :D
    No, ale na razie nie miałam czasu do niej zajrzeć ;/ To wszystko przez Trylogie Legende xD No, ale twoja recenzja zbobilizowała mnie do szybszego sięgnięcia po te pozycję :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę, jaka ciekawa seria. Sama z chęcią bym do niej zajrzała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś się zabrałam za tą serię, ale jakoś zawsze przerywałam i w sumie juz dwa razy próbowałam i coś mi nie pasowała :)

    OdpowiedzUsuń

.... Pozostaw po sobie ślad na jednej z Zakurzonych Stronic.Każdy, nawet najmniejszy sprawi, że się uśmiechnę...

***

PS Komentowanie anonimowe jest możliwe tylko w weekendy. Spam, propozycje obserwacji, reklamowanie swojego bloga w inny sposób niż podanie odnośnika pod komentarzem ląduje w koszu. Do spamowania jest osobna zakładka, a ja spam czytam. Zachowujmy porządek na swoich blogach!