Mam dla Was dwie
wiadomości: jedną dobrą, a drugą złą. Dobra jest taka, że reaktywuję blogowe
konto na Instagramie, a zła taka, że nie wiem jeszcze kiedy. Ale kiedyś na
pewno.
Co miesiąc obiecuję sobie, że to będzie już ostatni
miesiąc zaniedbywania bloga i co miesiąc przekonuję się, że to jednak nie to. I
choć już nawet nie próbuję się oszukiwać i usprawiedliwiać, muszę przyznać, że
jakąś winę za taki stan rzeczy ponosi kalendarz. Bo zanim zdążę się
zorientować, już mija miesiąc. Dni uciekają tak szybko jak godziny i zanim
zdążę pomyśleć co robię ze swoim życiem, mija następny miesiąc. I tak w kółko.
I nie to, że nie nadążam z tempem, które sobie narzucam. Ja nie nadążam za
żadnym tempem. Taka prawda.
Najważniejszy jest jednak fakt, że odzyskałam motywację i
poczucie, że to robię, ma jeszcze jakiś sens. Satysfakcja wynikająca z tego
hobby jest w moim życiu czymś ważnym i
bardzo mi potrzebnym. Ostatnio zarejestrowałam też u siebie wzrost czarnego
poczucia humoru, co oznacza, że wiosna już blisko i niebawem niedobór witaminy
D przestanie mi tak bardzo dokuczać. Już nie mogę się doczekać lata i siedzenia
z książką i laptopem przed domem. O ile nie będzie saharyjskich upałów,
oczywiście. Skończył się już pierwszy miesiąc nowego roku, karnawał również
dobiega końca, a ja odliczam dni do drugich (!) urodzin Zakurzonych Stronic i
walczę z recenzjami, które jakoś nie chcą się pisać. Cóż, zobaczymy jak to
będzie w tym miesiącu. Miejcie nadzieję, że lepiej.
Szczerze mówiąc, wstyd mi jest publikować zestawienie
zrecenzowanych książek, ale postanowiłam sobie, że od nowego roku będę to robić
regularnie; ciekawi mnie, jaka średnia wyjdzie na koniec tego roku, jeśli
oczywiście dotrwam z blogowaniem do tego okresu, co przecież takie oczywiste
nie jest. W każdym razie średnia wychodzi nawet z jednej ocenionej książki,
więc źle nie jest. Aż tak źle nie jest. Prawda? Prawda?!
0/10 -
0,5/10 –
1/10 – 1 książka
1,5/10 -
2/10 -
2,5/10 –
3/10 –
3,5/10 –
4/10 –
4,5/10 –
5/10 –
5,5/10 –
6/10 –
6,5/10 –
7/10 –
7,5/10 –
8/10 –
8,5/10 – 1 książka
9/10 –
9,5/10 –
10/10 –
Ilość recenzji: 2
Średnia: 4,75
Najlepsza książka stycznia: Marcel
Proust W poszukiwaniu straconego czasu: W
stronę Swanna [recenzja]
Najgorsza książka stycznia: Gayle
Forman Byłam tu [recenzja]
Jedna korzyść to fakt, że mogłam to łatwo policzyć w
pamięci. Dodać dwie proste liczby i podzielić przez dwa… Ale to jedyna korzyść.
Muszę się nad tym porządnie zastanowić, naprawdę.
Pozdrowienia, Kylie
I tak gratuluje wyniku :) trzymam za ciebie kciuki w lutym :) pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńKurcze, szkoda, że książka Forman Ci się nie spodobała, ja lubię jej prozę, choć Byłam tu jeszcze nie znam. Mam nadzieję, że luty będzie lepszy i że będziesz zadowolona z kolejnego zestawienia :)
OdpowiedzUsuńTakie blogowe zastoje zdarzają się wszystkim, ale zawsze również mijają i ja wiem, że tak samo będzie u Ciebie! :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń